Alessandro Giannessi stosunkowo szybko uporał się z Akirą Santillanem, zaledwie 19-letnim Japończykiem. Spotkanie zakończyło się wynikiem 6:3, 6:3, a Włoch ani przez chwilę nie pozwolił rywalowi na przejęcie inicjatywy. - Był to na pewno trudny mecz, ale muszę przyznać, że grałem naprawdę solidnie. Straciłem niewiele punktów przy swoim podaniu, ale ani razu nie zostałem przełamany. Jestem zadowolony ze swojej postawy - relacjonował zwycięzca.
Japończyk aktualnie jest 239. rakietą świata, w sierpniu osiągnął półfinał turnieju rangi ATP Challenger. - Nie grałem z nim wcześniej ani go nie znałem, ale jest jeszcze młody i może być groźny - chwalił przeciwnika reprezentant Italii.
Włoch nie po raz pierwszy gra w Pekao Szczecin Open. W poprzednim sezonie był finalistą gry podwójnej. Tym razem nie wystąpił w deblu, bo nie udało mu się załapać wspólnie ze swoim przyjacielem, Federico Gaio. - To znakomity turniej, zawsze chętnie tu wracam i nie zapominam o nim w tej części sezonu. Wszystko według mnie jest tu perfekcyjnie zorganizowane - podkreślił Giannessi.
Przed przyjazdem do Szczecina tenisista zadebiutował w Wielkim Szlemie, odpadł w II rundzie ze Stanem Wawrinką. - To było świetne doświadczenie, grałem tam naprawdę dobrze. Przeszedłem kwalifikacje, pokonując kilku świetnych zawodników i awansowałem do turnieju głównego, pierwszy raz w karierze. Udało mi się przejść pierwszą rundę, a przegrałem z późniejszym triumfatorem. To dla mnie świetna sprawa - wspominał Giannessi.
Na razie jednak zajmuje 198. miejsce w rankingu, jeszcze nie udało mu się w karierze zawitać w czołowej setce. - Lepszy był dla mnie 2012 rok, ale jestem mocno skupiony i liczę na to, że poprawię w tym sezonie swój najlepszy ranking i będzie jeszcze lepiej - zakończył.
Dominika Pawlik ze Szczecina
ZOBACZ WIDEO: Jerzy Janowicz: Po finale nie zasypia się jak po teletubisiach (źródło TVP)