Jerzy Janowicz: Trudno byłoby mi się zregenerować na kolejne spotkanie

PAP / Marcin Bielecki
PAP / Marcin Bielecki

Jerzy Janowicz po trzysetowej batalii musiał uznać wyższość Stefano Napolitano, odpadając tym samym z Pekao Szczecin Open. - Do stanu 3:0 w drugim secie mój rywal nie istniał - mówił Polak.

Jerzy Janowicz z pewnością był faworytem w czwartkowym spotkaniu i takie wrażenie można było odnieść do pewnego czasu. Dobrze serwował, rozrzucał rywala po korcie, męczył go dropszotami i nie popełniał wielu błędów.

Jak później się okazało, do czasu. - Tak naprawdę do stanu 3:0 w II secie mój przeciwnik nie stawiał oporu. Dopiero kiedy zobaczył, że nie ma nic do stracenia, zaczął grać zupełnie inny tenis. Dobrze kontrował, czego wcześniej nie robił. Na pewno nie były to moje warunki, bo do połowy drugiego seta było troszeczkę cieplej, a wtedy te piłki dobrze latają. Jest różnica w prędkości serwisu - wyjaśnił polski tenisista.

W ćwierćfinale Stefano Napolitano zmierzy się z Alessandro Giannessim, swoim rodakiem. Napolitano zaimponował w drugiej części spotkania z pierwszą rakietą Polski. - Do stanu 6:3, 3:0 naprawdę nie miałem rywala, potem grał już totalnie na luzie, a to zmęczenie dało mi się we znaki. Rozegrałem ostatnio pięć trudnych meczów w Genui, do tego doszła ciężka podróż. Nawet jeżeli bym awansował do ćwierćfinału, to trudno by mi było zregenerować się dobrze na kolejne spotkanie - powiedział Janowicz.

Nieoficjalnie podczas meczu Polaka z Włochem na trybunach było około 4000 kibiców, choć kort centralny ma mniejszą pojemność. Spotkanie wzbudziło ogromne zainteresowanie. Jednak nie wszyscy zgromadzeni fani tenisa potrafili się zachować, prowokowali łodzianina, co zupełnie mu nie pomagało. - Wiadomo, że im więcej kibiców, tym lepiej, ale jeżeli mnie obrażają, to już nie jest fajnie - wyjaśnił.

Jakie są plany polskiego tenisisty na najbliższy czas? - Teraz przeznaczę kilka dni na regenerację, bo tego bardzo potrzebuję - powiedział. Janowicz na pewno zagra w Sankt Petersburgu, dalsze turniejowe plany nie są jeszcze sprecyzowane.

Dominika Pawlik ze Szczecina 

ZOBACZ WIDEO: Mariusz Fyrstenberg: Pekao Szczecin Open dorównuje turniejom wyższej rangi

Źródło artykułu: