Co ciekawe, w sztabie Janowicza od US Open brakuje pewnej osoby - Kima Tiilikainena. Fin był szkoleniowcem Polaka od siedmiu lat. Pod jego wodzą łodzianin osiągnął największe sukcesy i stał się postacią rozpoznawalną w świecie tenisa. Ale, jak to często bywa w tenisie, formuła się wyczerpała. Drogi Janowicza i Tiilikainena rozeszły się, a obaj nie chcą wyjawić, dlaczego tak się stało. Tenisista z Łodzi pozostaje obecnie bez oficjalnego szkoleniowca. Oby nie na długo.
Najistotniejszy fakt jest inny. Wydaje się bowiem, że po kłopotach zdrowotnych i straconych kilku miesiącach Jerzy Janowicz powoli wraca na właściwe tory.
W Genui, największym turnieju cyklu ATP Challenger Tour, Janowicz zaprezentował znakomitą dyspozycję. Pewnie serwował, był skuteczny w wymianach, wytrzymywał presję i znakomicie wyglądał pod względem fizycznym. I wygrywał z tenisistami o uznanej klasie i umiejętnościach. Horacio Zeballos to pogromca Rafaela Nadala z finału w Vina del Mar w 2013 roku. Carlos Berlocq to tenisista nader waleczny, który nic nie oddaje za darmo. I wreszcie Nicolas Almagro, z którym łodzianin wygrał mecz o tytuł - były dziewiąty zawodnik świata, ćwierćfinalista Rolanda Garrosa, który w przeszłości, zwłaszcza na nawierzchni ziemnej, był uznawany za czołowego gracza globu, a teraz - podobnie jak Janowicz - próbuje wrócić do czołówki po poważnej kontuzji. To nie są zawodnicy z przypadku czy z tenisowej drugiej ligi.
Występ w Genui dał nadzieję samemu Janowiczowi, jak i wszystkim sympatykom polskiego tenisa. Jednak, mimo triumfu, za który Janowicz zainkasował 125 punktów do rankingu ATP (więcej niż otrzymują półfinaliści turniejów rangi ATP World Tour 250), i powrotu do "200" światowej klasyfikacji, przed najlepszym polskim tenisistą bardzo trudna jesień. W chwili obecnej ma w rankingu ATP 341 punktów, lecz w ciągu najbliższych dwóch miesięcy będzie bronił aż 171 "oczek" za wyniki, jakie osiągnął na tym etapie zeszłego sezonu.
Łatwo więc obliczyć, że przed Polakiem zadanie obrony ponad połowy swojego dorobku. W rejonach rankingu, w których aktualnie znajduje się Janowicz, a więc w dolnej połowie drugiej setki, to bardzo dużo. Każda strata punktów powoduje spadek o kilkanaście czy też kilkadziesiąt pozycji.
ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk propogatorką biegania w Racocie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Dlatego też bardzo ważne będzie prawidłowe ułożenie kalendarza najbliższych. Czy Janowicz powinien startować w challengerach czy w turniejach ATP? Czy powinien decydować się na ewentualny występ w kwalifikacjach większych imprez czy powinien występować tylko w zmaganiach, w których będzie miał pewne miejsce w głównych drabinkach, nawet jeśli będą to mniejsze i mniej punktowane zawody.
Janowicz to tenisista o ogromnym potencjale. Może nie na czołową "10" rankingu ATP, ale na "20" czy "30" - już jak najbardziej tak. Teraz przede wszystkim powinien skupić się na jak najszybszym powrocie do Top 100 światowej klasyfikacji, ponieważ miejsce w gronie 100 czołowych graczy globu daje niemal pewną grę w głównych drabinkach turniejów wielkoszlemowych bez potrzeby przebijania się przez kwalifikacje.
Powrót z czeluści rankingu nie jest rzeczą łatwą. Ale jest przecież wiele przykładów tenisistów, którym się to udało. Którzy po ciężkich kontuzjach poprzez występy w turniejach mniejszej rangi mozolnie odbudowywali swoją dawną pozycję.
Sympatycy polskiego tenisa powinni mieć nadzieję, że Janowicz powiększy to grono.
Marcin Motyka
Jak maja prikaz to tępo tna wszystkie posty z linkami, rowno z trawa...
Niewazne, ze to sa linki do legalnych transmisji live meczow, wp Czytaj całość
Czy Janowicz zamrozil ranking na 9 miesiecy , czy na 9 wybranych zawodow
Kolega Motyka moglby sie wysilic i ta informacje napisac......ups Czytaj całość
- Janowicz nie zdobyl 10 punktow a 125,
- zagral w najbardziej znaczacym challengerze, do ktorego fatyguja sie zawodnicy Top 50,
- to jest Challenger 125 000 H,
za tytul dos Czytaj całość
Ognia Jurek!!!