Życie zawodowych tenisistów bywa przewrotne. W 2013 roku Jerzy Janowicz i Nicolás Almagro grali ze sobą w najważniejszych turniejach na największych kortach (w Australian Open wygrał Hiszpan, a w Wimbledonie, na korcie centralnym, zwyciężył Polak). Po trzech latach znów stanęli naprzeciw siebie. Ale tym razem nie w imprezie Wielkiego Szlema, lecz w finale challengera w Genui.
Finał rozpoczął się zgodnie z planem, o godz. 18:30, choć istniało zagrożenie, że zostanie opóźniony. Kilka godzin wcześniej nad Genuą przeszła potężna ulewa. Organizatorzy zdołali jednak przygotować kort i tenisiści mogli rozpocząć spotkanie o czasie.
Pierwszy cios w niedzielnym finale zadał Almagro, który w siódmym gemie odebrał podanie Janowiczowi. Łodzianin odpowiedział błyskawicznym przełamaniem powrotnym, wyrównując tym samym na 4:4. Z kolei w 12. gemie Polak wywalczył dwie piłki setowe, lecz ich nie wykorzystał.
O losach inauguracyjnej odsłony zadecydował tie break. Janowicz wyszedł na prowadzenie 5-3 i był bliżej sukcesu, ale wówczas popełnił popełnił podwójny błąd serwisowy. Po chwili jednak podanie zawiodło Almagro, co dało dwa kolejne setbole naszemu reprezentantowi. Pierwszą szansę Polak zmarnował, ale przy drugiej pomógł mu rywal, posyłając bekhend w aut.
Janowicz przyjął warunki gry rywala. Odważnie wchodził w długie wymiany i - podobnie jak Almagro - starał się wieńczyć akcje uderzeniami kończącymi. Polak również chętnie zagrywał skróty, choć przynosiły mu one więcej szkody aniżeli pożytku.
Drugi set rozpoczął się od przełamania i prowadzenia 2:0 Almagro, lecz Janowicz błyskawicznie zniwelował stratę, a wściekły Hiszpan wyładował swoją frustrację na piłce. Powody do złości miał także po kolejnym gemie serwisowym, który przyniósł następne przełamanie dla tenisisty z Łodzi.
Janowicz miał wszystko w swoich rękach. Prowadził z przewagą seta oraz przełamania i do końca musiał utrzymywać własne podania. I tak też się stało. Polak nie dał się przełamać, pewnie zapisywał na swoim koncie gemy przy swoim serwisie i dotarł do szczęśliwego dla siebie końca.
W ciągu 107 minut gry Janowicz posłał sześć asów oraz popełnił dwa podwójne błędy serwisowe. Przy własnym podaniu zdobył 68 proc. rozegranych punktów, dwukrotnie został przełamany oraz wykorzystał trzy z pięciu break pointów.
Dla Janowicza to piąty w karierze singlowy tytuł rangi ATP Challenger Tour i zarazem największy. Po raz ostatni z mistrzostwa Polak cieszył się ponad cztery lata temu, w lipcu 2012 roku, gdy wygrał challengera w Poznaniu.
Za triumf w Genui Janowicz otrzyma 15,3 tys. euro premii finansowej oraz 125 punktów do rankingu ATP. Dzięki temu w światowej klasyfikacji awansuje z 247. w okolice 170. miejsca.
W przyszłym tygodniu Polak stanie na starcie challengera w Szczecinie.
ZOBACZ WIDEO Ostatnia próba Majewskiego w karierze (wideo) (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
AON Open, Genua (Włochy)
ATP Challenger Tour, kort ziemny, pula nagród 106,5 tys. euro
niedziela, 11 września
finał gry pojedynczej:
Jerzy Janowicz (Polska) - Nicolas Almagro (Hiszpania, 1/WC) 7:6(5), 6:4
Tak trzymać Jurek :) I do przodu!