Przystępując do Roland Garros 2016, Novak Djoković w zawodowych rozgrywkach zarobił 99,673,404 dolarów. Jasne więc było, że jeżeli dojdzie do ćwierćfinału, zostanie pierwszym tenisistą w historii, który przekroczy magiczną barierę 100 mln dolarów zarobionych tylko na korcie. I Serb dokonał tego w środę, wygrywając 3:6, 6:4, 6:1, 7:5 z Roberto Bautistą.
- Wygrałem, ale wiem, że mogę grać jeszcze lepiej. Ten fakt motywuje mnie do dodatkowej pracy - ocenił środowy mecz Djoković.
Zapytany o przekroczenie granicy 100 mln dolarów, odpowiedział: - Pieniądze nic dla mnie nie znaczą. To coś, co poprawia jakość życia. Tylko tyle. Nie patrzę na swoje życie i karierę przez pryzmat pieniędzy.
ZOBACZ WIDEO Soft tenis, czyli Polak też potrafi (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Belgradczyk przyznał, że nie lubi rozmawiać o swoich zarobkach. - Wyobrażacie sobie, żebym mówił o pieniądzach teraz, w momencie, w którym średnia pensja w Serbii to 200-300 euro? Media stawiają mnie w niezręcznej sytuacji, kiedy chcą ze mną rozmawiać o kwotach, jakie zarobiłem. Na zawodowy sport nie powinno patrzeć przez pryzmat pieniędzy - stwierdził.
- Pieniądze przychodzą do sportowca jako naturalna konsekwencja sukcesu, ale też pasji i miłości do sportu. Jednocześnie to smutne, że w dzisiejszym świecie pieniądze stają się przyczyną konfliktów i agresywnych zachowań - kontynuował.
- Współczesny sport stracił swoją tożsamość. Teraz to biznes, maszynka do zarabiania pieniędzy. A to jest żałosne, bo pieniądze nie mogą być podstawową i najważniejszą inspiracją dla młodego sportowca. Nie możesz marzyć o byciu sportowcem tylko dlatego, aby mieć pieniądze i sławę. Inspiracją dla każdego sportowca powinna być miłość do sportu - dodał lider rankingu ATP.
W czwartkowym ćwierćfinale Roland Garros 2016 Djoković zmierzy się z Tomasem Berdychem, z którym ma bilans 23-2. Pojedynek rozpocznie się o godz. 13:00 na korcie im. Philippe'a Chatriera.