Puchar Davisa: John Isner zapewnił USA historyczne zwycięstwo nad Australią

PAP/EPA / EPA/LYNN BO BO
PAP/EPA / EPA/LYNN BO BO

John Isner pokonał Bernarda Tomicia i zapewnił Amerykanom wygraną w meczu z Australią w I rundzie Grupy Światowej Pucharu Davisa.

Po dwóch dniach rywalizacji najbardziej utytułowanych drużyn w historii Pucharu Davisa Amerykanie prowadzili 2-1. W niedzielę ich bohaterem został John Isner (ATP 11), który dwa dni wcześniej gładko wygrał z Samem Grothem. Tym razem pokonał 6:4, 6:4, 5:7, 7:6(4) Bernarda Tomicia (ATP 20) i zapewnił USA awans do ćwierćfinału Grupy Światowej Pucharu Davisa. Jest to historyczne zwycięstwo, bo Amerykanie pokonali Australię na wyjeździe po raz pierwszy od 1982 roku. Dzięki dwóm wygranym w Melbourne Isner ma dodatni bilans singlowych gier w tych drużynowych rozgrywkach (10-9). Dla Tomicia to dopiero czwarta porażka w Pucharze Davisa (bilans 16-4, wszystkie pojedynki rozegrał w singlu).

W każdym secie było co najwyżej jedno przełamanie. W pierwszej partii Isner zaliczył je na 3:2, a w drugiej na 4:3. W zaciętym 12. gemie (18 rozegranych punktów) trzeciej odsłony Tomić wykorzystał piątą piłkę setową. W czwartej partii przełamań nie było, a w tie breaku Amerykanin wrócił z 0-2. Od 3-4 zdobył cztery punkty z rzędu i ekipa USA mogła świętować awans.

W trwającym dwie godziny i 15 minut pojedynku Isner zaserwował aż 49 asów (Tomić miał ich 15) i nie popełnił ani jednego podwójnego błędu. Amerykaninowi zanotowano 30 kończących uderzeń i 30 niewymuszonych błędów. Obronił on cztery z pięciu break pointów, a sam przełamał rywala dwa razy. Australijczykowi zanotowano 24 piłki wygrane bezpośrednio i 21 pomyłek.

Była to pierwsza konfrontacja tych drużyn w XXI wieku. W 1999 roku w Longwood, w stanie Floryda, górą byli Australijczycy. Amerykanie odnieśli nad ekipą z antypodów pierwsze zwycięstwo od 1997 roku i pierwsze na wyjeździe od 1982 roku. Przed 34 laty do wygranej poprowadził ich John McEnroe. Obie ekipy w przeszłości kilka razy grały ze sobą w Kooyong Lawn Tennis Club. Po raz ostatni mierzyły się na tym obiekcie w 1993 roku i wtedy górą była Australia.

Kooyong Lawn Tennis Club to historyczne miejsce dla tenisa. W latach 1972-1987 rozgrywany był tutaj wielkoszlemowy Australian Open. Amerykanie w Pucharze Davisa triumfowali 32 razy, a Australijczycy o cztery razy mniej. Ekipa z Ameryki Północnej ostatni tytuł wywalczyła w 2007 roku, a drużyna z antypodów cztery lata wcześniej. Bilans meczów obu reprezentacji to teraz 26-20 dla USA.

Dla Lleytona Hewitta był to wyjątkowy mecz nie tylko ze względu na debiut w roli kapitana australijskiej drużyny. W 1999 zaliczył pierwszy występ w Pucharze Davisa jako zawodnik. Zdobył wtedy dwa punkty dla ekipy z antypodów, która pokonała USA 4-1. Jim Courier był wtedy w składzie amerykańskiej drużyny, ale nie spotkał się z Hewittem w bezpośredniej konfrontacji. Hewitt, po Australian Open zakończył karierę, w ten weekend jeszcze raz wystąpił jako zawodnik. W sobotę w parze z Johnem Peersem przegrali po wspaniałej pięciosetowej batalii z braćmi Bryanami.

Amerykanie, których kapitanem jest Jim Courier, w ćwierćfinale zagrają po raz pierwszy od 2013 roku. W dwóch poprzednich sezonach musieli się bronić przed spadkiem z Grupy Światowej w barażu. W lipcu, tuż po Wimbledonie, a trzy tygodnie przed igrzyskami olimpijskimi w Rio de Janeiro, na własnym terenie powalczą o pierwszy od 2012 roku półfinał, a ich rywalami będą Belgowie lub Chorwaci.

Australia - USA 1:3, Kooyong Lawn Tennis Club, Melbourne (Australia)
I runda Grupy Światowej, kort trawiasty
piątek-niedziela, 4-6 marca

Gra 1.
: Sam Groth - John Isner 6:7(2), 2:6, 2:6
Gra 2.: Bernard Tomic - Jack Sock 7:6(2), 6:3, 3:6, 6:4
Gra 3.: Lleyton Hewitt / John Peers - Bob Bryan / Mike Bryan 3:6, 3:6, 6:4, 6:4, 3:6
Gra 4.: Bernard Tomic - John Isner 4:6, 4:6, 7:5, 6:7(4)
Gra 5.: Sam Groth - Jack Sock nie rozegrano

Komentarze (18)
avatar
Genowefa Pipa
6.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Australijczycy jak dzieci, Bernard się pokłócił z Nickiem i Nick się wyzłośliwia jak dzieciak na ćwiekaczu. 
avatar
Marlowe
6.03.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Bravo dla USA.Fajnie, że wygraliście na terenie Australijczyków, to zawsze podwójne zwycięstwo..Isner klasa sama w sobie.Pamiętamy, jak ogolił chyba 3 lata temu na clayu siłowo grającego Federe Czytaj całość