Elina Switolina, 19. obecnie tenisistka świata, przygotowuje się do nowego sezonu z dala od rodzinnego domu w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Ukrainka rozpocznie zmagania w 2016 roku od udziału w Pucharze Hopmana wespół z Ołeksandrem Dołgopołowem.
- Już się nieco do tego przyzwyczaiłam - przyznała Switolina dla Sport360. - Cały czas podróżuję i oczywiście tęsknię za rodziną. Teraz jednak są ze mną i staramy się spędzać ze sobą jak najwięcej czasu, zwłaszcza w przerwie między sezonami. Cieszę się, że zdołali tutaj dotrzeć i do mnie dołączyć.
Switolina w 2015 roku po raz pierwszy awansowała do ćwierćfinału turnieju wielkoszlemowego. Na tym etapie w Paryżu zatrzymała ją Ana Ivanović. Ukrainka zakończyła również sezon w pierwszej dwudziestce najlepszych tenisistek świata.
- Występ na kortach Roland Garrosa był dla mnie czymś wielkim. Oczywiście zawsze chcesz więcej, ale odczytałam to jako pozytywny znak, że mogę zrealizować swoje cele. Jeśli ciężko pracuję i dobrze się przygotowuję, zawsze mam szansę na dobre wyniki. Były oczywiście też smutne rozstrzygnięcia, gdzie przegrałam w trzech setach, a o losach meczu decydowały wówczas dwie piłki. Myślę jednak, że jeśli bym nie poniosła tych porażek, prawdopodobnie bym się nie poprawiała i nie rozmyślała, co mogłam zrobić lepiej i jak to może zaowocować w przyszłości.
Switolina sprecyzowała również, jaka jest największa trudność w rywalizacji z obecną liderką rankingu Sereną Williams. W 2015 roku Ukrainka mierzyła się z nią dwukrotnie - w Australian Open urwała jej seta.
- Tak naprawdę nigdy nie wiesz, jaki będzie miała dzień. Nawet jeśli prowadzisz w jej gemie serwisowym, może nagle posłać na drugą stronę trzy asy i nie masz absolutnie nic do powiedzenia. Właśnie dlatego jest najlepsza na świecie. Jeśli masz przewagę, ona cały czas walczy i znajduje klucz do zwycięstwa - dodała.
Czy Elina Switolina awansuje w 2016 roku do Top 10? 
