Maria Szarapowa dopiero po raz pierwszy w karierze uczestniczy w finale Pucharu Federacji. Rosjanka przyznała jednak, że stara się nie myśleć o wadze tego wydarzenia, ale skupiać na kolejnej rywalce.
- W swoim życiu rozegrałam już wiele różnych meczów, o różnej wadze - powiedziała Szarapowa, która w sobotę pokonała 6:3, 6:4 Karolínę Plíškovą. - Tym razem jest to wielka okazja nie tylko dla mnie, ale i dla całej drużyny. Nie można jednak o tym wszystkim rozmyślać, ponieważ wówczas ciężko będzie się skupić na tym, co mamy do zrobienia. Umysł byłby przytłoczony. Oczy muszą być skierowane tylko na osobę po przeciwnej stronie siatki.
W niedzielę liderka rosyjskiego zespołu spotka się z Petrą Kvitovą, z którą przegrała w półfinale niedawno co zakończonych Mistrzostw WTA. Szarapowa zdaje sobie sprawę, że czeka ją trudne zadanie.
- Z Petrą znamy się bardzo dobrze, ponieważ już wiele razy stawałyśmy po
przeciwnej stronie siatki. Niedawno przegrałam z nią w Singapurze, więc
niedzielne spotkanie będzie trudne. Jesteśmy w Czechach i to normalne, że
większa część publiczności wspiera nasze rywalki i macha czeskimi flagami. Ja
jednak skupiam się na swoich barwach i rosyjskich kibicach.
Czwarta obecnie tenisistka świata powiedziała kilka słów o atakach, które miały miejsce w Paryżu. - Szok i niedowierzanie. Paryż jest jednym z moim ulubionych miejsc na świecie. Z trudem się ogląda napływające stamtąd wiadomości i zdjęcia. W tym momencie zdajemy sobie sprawę, jakimi jesteśmy szczęściarzami, ponieważ nic nam nie zagraża i nie dolega. Tak naprawdę taka sytuacja może się przytrafić każdemu w każdym momencie - dodała.
Notowała Karolina Konstańczak