Rozstawiony z numerem czwartym Kei Nishikori nie wykorzystał szansy, by awansować do półfinału zawodów na Florydzie, gdzie na stałe mieszka oraz trenuje. Tenisista z Kraju Kwitnącej Wiśni był cieniem samego siebie w pojedynku z Johnem Isnerem, który pod opieką Justina Gimelstoba zdaje się powracać na właściwe tory. Reprezentant USA już w poniedziałek powinien znaleźć się na 19. pozycji w rankingu ATP, a może awansować jeszcze wyżej.
[ad=rectangle]
W czwartek Isner i Nishikori zmierzyli się ze sobą po raz pierwszy na zawodowych kortach i ich pojedynek pokazał, że Japończyk nie zawsze radzi sobie z potężnie serwującymi rywalami. Amerykanin w swoim stylu starał się szybko kończyć wymiany, ale i był w stanie nieco dłużej przytrzymać piłkę w korcie. 29-latek z Greensboro w całym spotkaniu stracił przy własnym podaniu zaledwie 11 punktów i nie musiał bronić żadnego break pointa.
Przy stanie 4:4 w pierwszym secie Japończyk miał chwilę słabości, co natychmiast zostało wykorzystane przez spragnionego sukcesu Amerykanina. Dwa przełamania i pięć gemów z rzędu powędrowało na konto faworyta gospodarzy. W czwartym gemie drugiej partii Isner miał jeszcze kolejne break pointy, lecz tym razem Japończyk z trudem utrzymał serwis.
Po zaledwie 70 minutach Amerykanin triumfował pewnie 6:4, 6:3, posyłając w swoim stylu 13 asów i zapisując na swoje konto 65 ze 109 rozegranych punktów. Isner skończył aż 33 piłki i jest to liczba dwukrotnie większa od popełnionych przez niego niewymuszonych błędów (16). Nishikori natomiast zanotował zaledwie pięć winnerów i miał osiem pomyłek.
Isner po raz szósty awansował do półfinału zawodów rangi ATP World Tour Masters 1000. Piątkowym rywalem Amerykanina w pojedynku o finał turnieju Miami Open 2015 będzie broniący tytułu Serb Novak Djoković.
Miami Open, Miami (USA)
ATP World Tour Masters 1000, kort twardy, pula nagród 5,381 mln dolarów
czwartek, 2 kwietnia
ćwierćfinał gry pojedynczej:
John Isner (USA, 22) - Kei Nishikori (Japonia, 4) 6:4, 6:3
Czyżby finał Djoko - Murray znów?