Do tegorocznej edycji BNP Paribas Open Flavia Pennetta z dość mizernym bilansem spotkań w tym sezonie - 4 zwycięstwa i 4 porażki. To stawiało pod znakiem zapytania możliwości Włoszki i jej szanse na obronę tytułu. We wtorek pokazała jednak, że w Indian Wells potrafi wykrzesać z siebie to, co najlepsze. Po raz drugi z rzędu (poprzednio dokonała tego w III rundzie US Open 2011) pokonała Marię Szarapową, notując pierwszą wygraną nad zawodniczką z pierwszej "10" rankingu od zawodów w... Indian Wells rok temu, kiedy w finale wygrała z Agnieszką Radwańską.
[ad=rectangle]
Wtorkowy pojedynek z wiceliderką klasyfikacji singlistek nie rozpoczął się dla Włoszki najlepiej. Została przełamana już w czwartym gemie, ponadto zmagała się nie tylko z rywalką, ale ze sobą - od owego gema w jej oczach regularnie pojawiały się łzy, płakała pomiędzy wymianami i w trakcie przerw. Po przegranej w I secie poprosiła o przerwę toaletową, po której wyraźnie uspokoiła siebie, a tym samym swoją grę.
Zaczęła coraz bardziej napierać na Szarapową returnem, starała się jak najdłużej narzucać tempo wymian, jednocześnie nie ryzykując uderzeń po linii, oczekując na błędy ze strony Rosjanki. I takie pojawiały się coraz częściej aż do końca pojedynku - na przestrzeni całego pojedynku wiceliderka rankingu popełniła ich 42, przy 27 uderzeniach kończących. Pennetta w drodze do wygranej w trzech setach 34 własne pomyłki zrekompensowała sobie 15 winnerami.
W ćwierćfinale obrończyni tytułu zmierzy się z Sabiną Lisicką, która po raz pierwszy w karierze znalazła się w tej fazie tak wysoko punktowanych zawodów. Pozwoliła jej na to wygrana nad Caroline Garcią 6:4, 6:4. Takim samym wynikiem zakończył się pojedynek turniejowej "trójki" Simony Halep z rozstawioną z numerem 14. Karolíną Plíšková. Rumunka skrzętne wykorzystywała słabszą dyspozycję serwisową Czeszki, przełamując ją czterokrotnie, samej tracąc podanie dwa razy.
Swoją fenomenalną passę zwycięstw z rzędu podtrzymała Timea Bacsinszky, która pokonując Elinę Switolinę odniosła 15. kolejną wygraną. W pojedynku z Ukrainką, Szwajcarka powieliła scenariusz swoich pojedynków we wcześniejszych fazach - przegrała pierwszego seta, aby w kolejnych dwóch odskoczyć przeciwniczce i zwyciężyć. Z 20-latką z Odessy wyszło jej to nader łatwo, od stanu 4:6, 1:1 wygrała kolejne 9 gemów (a w ich trakcie także 16 punktów z rzędu) i wyszła na zdecydowane prowadzenie, którego nie oddała już do końca dwugodzinnego pojedynku. W walce o awans do półfinału Bacsinszky zmierzy się z najwyżej rozstawioną w drabince Sereną Williams.
Z dużych opresji wyszła rewelacja turnieju, Łesia Curenko. Po równorzędnej walce w dwóch pierwszych odsłonach, w III secie przegrywała już 0:3 z podwójnym przełamaniem na rzecz Eugenie Bouchard. Jednak od tamtego momentu Kanadyjce nie udało się już ani razu utrzymać swojego serwisu, co zaskutkowało jej rychłą przegraną 4:6. Ukrainka, której przed ubiegłorocznym Wimbledonem groziło wypadnięcie poza pierwszą "200" rankingu, zapewniła sobie awans na co najmniej 56. miejsce w klasyfikacji, która ukaże się w najbliższy poniedziałek.
O jeszcze lepszą pozycję zawalczy w czwartek z Jeleną Janković. Serbka zrewanżowała się Belindzie Bencić za przegraną w IV rundzie US Open w 2013 roku, pokonując młodą Szwajcarkę w trzech setach. Triumfatorka zawodów w Indian Wells sprzed pięciu lat zaliczyła w wieczornym pojedynku 41 uderzeń kończących przy 43 błędach własnych, kiedy ten stosunek u Bencić to 23 do 25.
BNP Paribas Open, Indian Wells (USA)
WTA Premier Mandatory, kort twardy, pula nagród 5,381 mln dolarów
wtorek, 17 marca
IV runda gry pojedynczej:
Simona Halep (Rumunia, 3) - Karolína Plíšková (Czechy, 14) 6:4, 6:4
Flavia Pennetta (Włochy, 15) - Maria Szarapowa (Rosja, 2) 3:6, 6:3, 6:2
Jelena Janković (Serbia, 18) - Belinda Bencić (Szwajcaria, 31) 6:3, 3:6, 6:3
Sabina Lisicka (Niemcy, 24) - Caroline Garcia (Francja, 25) 6:4, 6:4
Timea Bacsinszky (Szwajcaria, 27) - Elina Switolina (Ukraina, 23) 4:6, 6:1, 6:1
Łesia Curenko (Ukraina, Q) - Eugenie Bouchard (Kanada, 6) 6:7(5), 7:5, 6:4
Poszukiwany niejaki Szarapow vel Szugarpow (czy jakoś tak) :D
Czyżby się zamarijował gdzieś na dobre ?