Moim celem są eliminacje Rolanda Garrosa - rozmowa z Andriejem Kapasiem, polskim tenisistą

Klasyfikowany na najwyższym w karierze 419. miejscu Andriej Kapaś w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opisuje swoje plany startowe na obecny sezon i mówi o marzeniach związanych z tenisem.

Michał Pochopień: Jaka pozycja w rankingu ATP pod koniec obecnego sezonu byłaby dla ciebie zadowalająca?

Andriej Kapaś: Mogę powiedzieć, że za bardzo się nad tym nie zastanawiam, natomiast jeżeli plasowałbym się w Top 200, byłby to dla mnie duży sukces i chciałbym to osiągnąć.

Jakie masz cele na ten sezon? Będziesz występował w challengerach i futuresach, czy masz zamiar grać w turniejach wyższej rangi?

- Nie będę opierał swojej gry na futuresach, najczęściej będę pojawiał się w  challengerach, a jeśli tam będę osiągał dobre wyniki, to również będę występował w eliminacjach do imprez głównego cyklu. Wstępnym moim celem jest zakwalifikowanie się do eliminacji Rolanda Garrosa, a jak wiadomo, grając w zawodach pod egidą ITF, trudno to osiągnąć. 
[ad=rectangle]
Czy "zwykły śmiertelnik" jest w stanie poradzić sobie z utrzymaniem siebie jako tenisisty? Jakie są koszty całego sezonu?

- Realia nie są łatwe - koszty są wysokie, jest bardzo dużo przelotów, przejazdów. Dodatkowo w Polsce panują bardzo ciężkie warunki z tego względu, że trzeba płacić za halę, piłki czy trenerów. Dochodzą również opłaty za suplementację, odnowę biologiczną i trenera od przygotowania fizycznego - są to duże kwoty. Na chwilę obecną potrafię sobie z tym poradzić i nie chcę się pogrążać mówiąc o tym, jak jest ciężko.

Możesz liczyć na pomoc Polskiego Związku Tenisowego?

- W tym roku nie otrzymałem żadnego wsparcia od związku, w poprzednim sezonie był projekt Davis Cup Future, za który oczywiście jestem wdzięczny. Następnie była pomoc na trzech polskich turniejach rangi ITF Futures, a później przy wyjeździe na challengery w listopadzie. Na chwilę obecną nie otrzymałem żadnego wsparcia i nie mam pojęcia, czy coś takiego w tym roku będzie.

Na konferencjach prasowych we Wrocławiu bardzo dużą popularność uzyskał turniej w Kioto, w którym wystąpisz. Czy nie uważasz, że podróż do Japonii na jeden tydzień jest nieopłacalna?

- Z jednej strony jest to nieopłacalne, ale przy takim rankingu który posiadam, nie mam zbyt wielkich szans, aby dostawać się do turniejów o puli nagród 50 tys. plus hospitality. Muszę wykorzystać tę okazję i zagrać, zwłaszcza że jestem w dobrej formie. Na chwilę obecną mogę sobie na taką podróż pozwolić, ale uważam również, że trzeba ryzykować.

Czy myślisz o tym, jaki wynik w Kioto pozwoli ci nie myśleć o kosztach tej wyprawy?
 
-  Nie zastanawiam się nad tym, zawsze staram się nie patrzeć na to, czy wyjdę na plus, czy minus. Interesuje mnie gra, chcę być dobrze przygotowany, gdyż to jest najważniejsze. Gdy zaczyna się myśleć o finansach, trudno jest zaprezentować dobry tenis.

Andriej Kapaś dotarł wspólnie z Frankiem Danceviciem do finału debla turnieju Wrocław Open (foto: Biuro Prasowe Wrocław Open)
Andriej Kapaś dotarł wspólnie z Frankiem Danceviciem do finału debla turnieju Wrocław Open (foto: Biuro Prasowe Wrocław Open)

W turnieju ATP Challenger w Kioto wystąpisz w deblu?

- Tak, zapisaliśmy się razem z Michałem Przysiężnym - potraktujemy ten debel spokojnie, jako przetarcie się przed singlem i nie nakładamy przed sobą żadnych celów.

W zeszłym sezonie miałeś okres, w którym występowałeś bardzo dużo w turniejach gry podwójnej. Miałeś wtedy pomysł, aby poświęcić się deblowi?

- Akurat granie debla na wszystkich turniejach było świadome, była to taktyka, żeby dostać się do challengerów. Spowodowane było to również kwestiami finansowymi, aby móc występować w zawodach z hospitality, łatwiej jest z podróżami. Zawsze chciałem grać singla, a poświęcę się deblowi, gdy będę czuł, że w grze pojedynczej nie daję rady.

Czyli nie było pomysłu na postawienie na grę podwójną?

- Nie. Uważam, że jestem za młody, aby grać samego debla i uważam, że w grze podwójnej jest jeszcze bardzo dużo przede mną.

Czy możesz wytłumaczyć, jak wygląda geneza powstawania par deblowych?

- W systemie, w którym zgłaszamy się na turnieje jest lista, gdzie są zawodnicy, którzy szukają partnerów. Dodatkowo w tym środowisku bardzo dobrze się znamy, także mamy do siebie numery telefonów, mamy do siebie kontakt, więc to nie jest duży problem, aby kogoś znaleźć.

Wspomniałeś na konferencji, że przyjaźniłeś się z siostrami Bondarenko. Jak wyglądają twoje kontakty ze Stachowskim czy Dołgopołowem?

- Nie wiem, czy można to nazwać przyjaźnią. Mieliśmy kontakt kilka lat temu, gdy dziewczyny mieszkały i trenowały w Polsce. Natomiast z Dołgopołowem znaliśmy się, jednak obecnie jest duża różnica pomiędzy turniejami, w których występujemy, więc nie widujemy się i nie mamy na co dzień kontaktu ze sobą.

Kto jest twoim tenisowym idolem? 

- Od zawsze wzorowałem się na takich tenisistach jak Roger Federer czy Pete Sampras.

Z kim wolałbyś zagrać w finale: z Federerem czy z Samprasem? 
-

Chyba jednak z Federerem.

Jakie jest twoje marzenie, które miałeś od początku przygody z tenisem?

- Zawsze marzyłem o zagraniu na dużym korcie. Ściśle nie wyobrażałem sobie na jakim Szlemie to ma się wydarzyć, ale chcę zagrać na jednym z centralnych kortów.

Źródło artykułu: