Federico Delbonis to nie jest wielkie nazwisko w męskim tenisie. Nigdy nie przebrnął II rundy turnieju wielkoszlemowego, nie był w czołowej trzydziestce rankingu. Do jego największych osiągnięć należy zaliczyć turniej w Hamburgu przed dwoma laty (dotarł do finału, po drodze pokonał Rogera Federera), jak również jedno turniejowe zwycięstwo, przed rokiem, właśnie w Sao Paulo.
[ad=rectangle]
Argentyńczyk ma trudną ścieżkę do obronienia tytułu. Już w drugiej rundzie może zmierzyć się z piątym z rozstawienia Pablo Cuevasem, a w ćwierćfinale z jednym z dwóch mocnych na mączce Hiszpanów: Tommym Robredo lub Nicolásem Almagro. Będzie on musiał szczególnie uważać na tego pierwszego, tenisistę numer dwa turnieju, który w swojej karierze wygrał 12 turniejów, z czego tylko jeden na innej nawierzchni niż ziemna. W tej połówce znalazł się również Fabio Fognini (rok temu wygrał Vina del Mar), Santiago Giraldo, któremu przypisano numer szósty w drabince, oraz zeszłoroczny finalista - Paolo Lorenzi.
Największą gwiazdą brazylijskich zawodów jest bez wątpienia Feliciano Lopez. Na początek dostał "wolny los", a w 1/4 finału może zagrać z Fernando Verdasco. Panowie ci niedawno starli się na czerwonym podłożu, w półfinale Quito wygrał po dwóch tie-breakach Lopez, który tytułu w stolicy Ekwadoru na koniec nie zgarnął. Zwycięzca tego potencjalnego meczu może być faworytem w 1/2 finału Brasil Open. W drugiej ćwiartce nie znaleźli się wybitni gracze, najlepszym z nich zdaje się być Leonardo Mayer. Warto też zwrócić uwagę na faworyta gospodarzy, Thomaza Bellucciego.
Brasil Open to jedyny turniej w kalendarzu ATP, który jest rozgrywany na nawierzchni ziemnej pod dachem. Jego historia sięga sezonu 2001, gdy był jeszcze rozgrywany w Costa do Sauipe, a trzy lata temu przeniósł się do Sao Paulo. Polscy kibice kojarzą te zawody z występu Łukasza Kubota w 2010 roku. Polak dotarł do finału, gdzie został rozbity przez Juana Carlosa Ferrero 1:6, 0:6.