ATP Winston-Salem: Jerzy Janowicz gra z Samem Querreyem o finał po dwóch latach

W nocy z piątku na sobotę czasu polskiego Jerzy Janowicz powalczy o drugi w karierze finał zawodów głównego cyklu. Jego rywalem będzie eks pierwsza rakieta USA, Sam Querrey.

Po zwycięstwach nad Carlosem Berlocqiem, João Sousą i Edouardem Rogerem-Vasselinem, najlepszy polski tenisista w znakomitym stylu ograł w czwartek Davida Goffina, przerywając tym samym serię 25 kolejnych zwycięstw Belga. - Jestem bardzo szczęśliwy, bo zagrałem bardzo dobry mecz. David miał niezwykłą serię zwycięstw, więc musiałem się bardzo postarać, aby go pokonać. Wszystko, co robiłem na korcie, było dobre - powiedział po meczu Jerzy Janowicz.

Polski tenisista awansował do drugiego w obecnym sezonie półfinału zawodów rangi ATP World Tour 250. W lutym osiągnął także tę fazę podczas halowej imprezy w Montpellier, gdzie po dwóch tie breakach lepszy okazał się Richard Gasquet. - Bardzo ciężko trenowałem przed podróżą do USA. Turniej w Toronto mi nie wyszedł, ale musiałem przyzwyczaić się do gry na kortach otwartych, których nie ma w moim mieście, gdzie się przygotowywałem. Ale cieszę się, że odnalazłem dobrą formę - dodał 23-letni reprezentant Polski, który w piątkowy wieczór czasu lokalnego zmierzy się z Samem Querreyem.
[ad=rectangle]
Urodzony w San Francisco Querrey po raz pierwszy chwycił za tenisową rakietą w wieku czterech lat, a zainteresowanie tym sportem pobudziła u niego mama Chris. Jako junior osiągał znakomite wyniki na rodzimych kortach twardych, ale w Wielkim Szlemie najdalej doszedł do ćwierćfinału US Open 2004 (pokonał go Andy Murray) oraz Rolanda Garrosa 2005 (zwyciężył go Lukáš Lacko). W rankingu ITF najwyżej klasyfikowany był na 10. miejscu. W 2006 roku otrzymał propozycję gry w rozgrywkach akademickich, ale ostatecznie zdecydował się przejść na zawodowstwo.

Na pierwszy triumf w głównym cyklu przyszło mu czekać do 2008 roku, kiedy to w finale turnieju w Las Vegas, gdzie obecnie mieszka, pokonał Kevina Andersona. Querrey szybko został okrzyknięty nadzieją amerykańskiego tenisa, a w kolejnym sezonie sięgnął po tytuł w Los Angeles oraz wystąpił w finałach imprez w Auckland, Newport, Indianapolis i New Haven. Rok 2010 był najlepszy w dotychczasowej karierze Amerykanina i przyniósł mu mistrzostwa w Memphis, Belgradzie, londyńskim Queen's Clubie oraz Los Angeles. Sukcesy te pozwoliły mu awansować po Australian Open 2011 na najwyższe 17. miejsce w rankingu ATP, mimo iż w Melbourne już w I rundzie pokonał go Łukasz Kubot.

Najlepiej grało mu się zawsze w ukochanej Kalifornii. W 2012 roku po raz trzeci wygrał turniej w Los Angeles, gromiąc w zaledwie 51 minut Ricardasa Berankisa. Ciesząc się ze znakomitego zwycięstwa, Sam nie zdawał sobie sprawy, iż w ciągu następnych kilkunastu miesięcy nie będzie mu dane wystąpić w ani jednym finale. Sezon 2013 rozpoczął obiecująco, ale z czasem coraz bardziej zaczęły uwidaczniać się problemy zdrowotne. Querreya najbardziej nie dotknął jednak uraz mięśnia piersiowego czy kontuzja łokcia. Bolesnym ciosem dla niego okazało się rozstanie z narzeczoną, Emily McPherson. - Myślami nie byłem dziś na korcie - wyznał krotko po zaskakującej porażce w II rundzie US Open 2013 z Adrianem Mannarino.

Trenerem Querreya jest obecnie David Nainkin, który w przeszłości opiekował się m.in. Waynem Ferreirą, Mardym Fishem oraz Sloane Stephens. Pochodzący z RPA szkoleniowiec ciągle wierzy w potencjał tenisisty z Las Vegas: - Przed nim jeszcze długa droga do osiągnięcia pełni własnych możliwości. On ma w końcu dopiero 26 lat. W sezonie 2014 Querrey osiągnął jak na razie dwa półfinały: w Houston oraz w Winston-Salem, gdzie pokonał Pere Ribę, Steve'a Johnsona, oznaczonego "dwójką" Kevina Andersona oraz Guillermo Garcię-Lopeza. Jeśli awansuje w piątek do finału, to powróci do Top 50 i znów zostanie drugą rakietą USA.

Co musi zrobić Janowicz, aby pokonać Querreya? Starać utrzymywać piłkę w korcie, przejmować inicjatywę w wymianach i nie pozwolić, by do głosu doszedł potężny forhend Amerykanina. Łatwo oczywiście nie będzie, ponieważ 26-latek z Las Vegas dysponuje znakomitym serwisem, a w całym turnieju zagrał już aż 66 asów! Łodzianin pokonał już raz reprezentanta USA podczas zeszłorocznej imprezy w Madrycie, ale było to na mączce i do tego właśnie wtedy Querrey narzekał na uraz mięśnia piersiowego. W Winston-Salem obaj prezentują się dobrze i obaj chcą po dwóch latach posuchy wystąpić w finale.

Winston-Salem Open, Winston-Salem (USA)
ATP World Tour 250, kort twardy, pula nagród 598,2 tys. dolarów
piątek, 22 sierpnia

półfinał:
kort centralny, nie przed godz. 0:30 czasu polskiego

Jerzy Janowicz (Polska)bilans: 1-0Sam Querrey (USA)
52 ranking 56
23 wiek 26
203/91 wzrost (cm)/waga (kg) 198/90
praworęczna, oburęczny bekhend gra praworęczna, oburęczny bekhend
Łódź miejsce zamieszkania Las Vegas
Kim Tiilikainen trener David Nainkin
sezon 2014
19-19 (19-19) bilans roku (główny cykl) 26-20 (23-18)
półfinał w Montpellier najlepszy wynik półfinał w Houston
10-10 tie breaki 13-13
301 asy 545
545 259 zarobki ($) 396 264
kariera
2007 początek 2006
14 (2013) najwyżej w rankingu 17 (2011)
66-55 bilans w głównym cyklu 232-186
0/1 tytuły/finałowe porażki (główny cykl) 7/5
2 559 833 zarobki ($) 5 546 274

Bilans spotkań pomiędzy Jerzym Janowiczem a Samem Querreyem (główny cykl):

RokTurniejEtapZwycięzcaWynik
2013 Madryt I runda Janowicz 6:3, 6:4
Komentarze (17)
avatar
basher
22.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I jednak Rosół pierwszym finalistą. Mam nadzieję, że drugim będzie JJ. I wtedy szansa niezła szansa na pierwszy puchar dla Jerza. 
avatar
basher
22.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po raz pierwszy bacznie przygladam się Chińczykowi. Zdolny jest. Trudno przewidzieć, jak się mecz z Rosołem zakończy. 
avatar
basher
22.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Redaktor Smoliński wszystko ładnie opisał, ale zapomniał dodać, że Jerz lepiej się porusza po korcie jeśli jest w formie, a ponadto wkurza przeciwników dropszotami :) 
avatar
crzyjk
22.08.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Oto cała tajemnica zwyżki formy Agi i Jerzyka - trenowali razem :D 
FCzech
22.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
6
Odpowiedz
O aroganckim zachowaniu, szopach i innych takich oczywiście trudno zapomnieć, ale reprezentanta Polski trzeba wspierać. Nawet takiego! Więc do boju JJ!