W środowe popołudnie Jerzy Janowicz zdołał zamienić słowa w czyn. Zadowolony po pierwszym zwycięstwie i z dodatkowym zastrzykiem pewności siebie, Polak pokonał w trzech zaciętych seta Jarkko Nieminena, prezentując momentami tenis na swoim najwyższym poziomie.
Spotkanie zaczęło się w sposób niecodzienny, od czterech kolejnych przełamań. Janowicz świetnie returnował i przejmował inicjatywę w wymianach, ale jednocześnie męczył się z własnym serwisem, popełniając multum podwójnych błędów serwisowych. Jako pierwszy podanie utrzymał Fin, wygrywając gema na 3:2, broniąc wcześniej break pointa kapitalnym forhendem po linii.
Z niemałych tarapatów Janowicz wybrnął w ósmym gemie, gdy wybrnął ze stanu 0-40. W kluczowym momencie z pomocą przyszedł jednak świetny pierwszy serwis i obaj zawodnicy sprawnie doprowadzili do tie breaka, który rozegrany został w strugach deszczu. W nim o sukcesie Polaka zadecydowały milimetry: najpierw Nieminen minimalnie wyrzucił dropszota, a chwilę później jego bekhend wylądował tuż przy linii bocznej. Dwie kolejne pomyłki Fina przy stanie 4-3 dały łodzianinowi trzy piłki setowe i przy drugiej z nich fiński tenisista wyrzucił bekhend.
Drugą odsłonę Nieminen rozpoczął doskonale, popisując się dwoma kończącymi returnami i przełamując podanie Polaka. Z biegiem partii Janowicz grał jednak coraz lepiej, pewnie czując się w intensywnych wymianach z głębi kortu i umiejętnie wplatając dropszoty w wymiany. Fin także nie zwalniał i niezmordowany biegał za linią końcową, kilkukrotnie popisując się rażącymi forhendami po linii i dobrymi serwisami, dzięki którym prowadził już 5:3.
Łodzianin odrobił straty w ostatnim momencie, gdy Nieminen podawał na seta przy 5:4. Dwa potężne returny pod nogi dały mu przełamanie powrotne, a rozgrywany chwilę później tie break był popisem Janowicza. Polak co prawda dwukrotnie oddał przewagę mini breaka, ale przepiękny kończący return dał mu dwie piłki setowe, a partię zamknął subtelnym dropszotem.
[ad=rectangle]
Set trzeci to ponownie słaby start Polaka, który oddał podanie na 0:2 po źle przygotowanym ataku przy siatce. Przy stanie 0:3 łodzianin podkręcił jednak tempo i grał dla Nieminena po prostu za dobrze. Return raził raz za razem, potężne ciosy zza linii końcowej regularnie lądowały w korcie siejąc spustoszenie i pięć kolejnych gemów powędrowało na konto Janowicza.
Ostatni gem meczu był dla rozpędzonego Polaka formalnością: dwa wygrywające serwisy, kapitalne minięcie z bekhendu i znakomity stop wolej zakończyły trwający 2h14' pojedynek. Pomeczowe statystyki dobrze oddają nastawienie i skuteczność Janowicza: Polak zanotował 51 uderzeń kończących przy 39 błędach własnych.
Kolejne spotkanie łodzianina zapowiada się szlagierowo - jego rywalem będzie faworyt gospodarzy Jo-Wilfried Tsonga. Polak dotychczas rozegrał z Francuzem jedno spotkanie, pokonując go w minionym sezonie na rzymskich kortach Foro Italico.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród w singlu mężczyzn 9,212 mln euro
środa, 28 maja
II runda gry pojedynczej:
Jerzy Janowicz (Polska, 22) - Jarkko Nieminen (Finlandia) 7:6(4), 7:6(4), 6:4
Program i wyniki turnieju mężczyzn
Robert Pałuba
z Paryża
robert.paluba@sportowefakty.pl
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/b]