Na Li: Dostałam nowe życie

Na Li pokonała Eugenie Bouchard i po raz trzeci w karierze zagra w finale Australian Open. - Zawsze półfinał jest nerwowy, nieważne ile wcześniej ich rozegrałaś - przyznała po meczu Chinka.

- Mecz był całkiem dobry, przynajmniej dla mnie, bo wygrałam - mówiła Na Li. Chinka zwyciężyła w półfinale Australian Open 6:2, 6:4 z Eugenie Bouchard i po raz trzeci w karierze zagra w finale melberneńskiej lewy Wielkiego Szlema.

- Myślę, że dobrze zagrałam - analizowała czwarta rakieta świata. - Na początku grałam świetnie, a druga partia była bardziej wyrównana, choć ciągle miałam swoje szanse w każdym gemie. Miałam też już jeden wygrany set na koncie, a to zawsze znakomite uczucie, gdy jesteś o jeden krok bliżej finału.

Li doceniła postawę swojej o 12 lat młodszej rywalki, dla której był to pierwszy wielkoszlemowy półfinał, i przyznała, że gra o tak wielką stawkę zawsze paraliżuje - Myślę, że ona przez kolejne 12 lat może świetnie grać. Dobrze uderza piłkę. W przyszłości może stać się znakomitą tenisistką. Ja wiele razy grałam w półfinałach wielkoszlemowych i mam w tym doświadczenie, ale i tak było nerwowo. Zawsze półfinał jest nerwowy, nieważne ile wcześniej ich rozegrałaś.

- Nie jest łatwo dojść do finału w Wielkim Szlemie - kontynuowała. - Jeżeli chcesz zagrać w półfinale, to musisz wygrać pięć meczów, a w turnieju wielkoszlemowym każde spotkanie jest ciężkie. To już trzeci raz, gdy jestem tu tak blisko trofeum. W poprzednich latach grałam dobrze, ale za każdym razem przegrywałam.

Finałową przeciwniczką mistrzyni Rolanda Garrosa z 2011 roku będzie Dominika Cibulkova, która pokonała w półfinale Agnieszkę Radwańską. - Ona ma bardzo szybkie nogi i również mocno uderza piłkę. Jej gra jest bardzo podobna do mojej. To będzie trudny mecz, kolejne wyzwanie. Życie rzuca wyzwania, trzeba się z nimi zmagać - stwierdziła.

Niewiele brakowało, by 31-latka z Wuhan z Australian Open pożegnała się już w pierwszym tygodniu. W meczu III rundy z Lucie Safarovą była na krawędzi, ale Czeszka zmarnowała piłkę meczową i Chinka zdołała odwrócić losy pojedynku. - Poślę jej uśmiech. Tylko tyle mogę dla niej zrobić. Po tym meczu czułam, że dostałam nowe życie w tym turnieju - wróciła wspomnieniami do wydarzeń z piątku.
 
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: