Jerzy Janowicz: Lekarz nie był zbyt przekonany co do mojego wyjazdu do Australii

W piątek Jerzy Janowicz przegrał w III rundzie Australian Open z Niemcem Florianem Mayerem. Najlepszy polski tenisista opowiedział po meczu o swojej kontuzji oraz o przygotowaniach do nowego sezonu.

- Sądzę, że to z powodu zmęczenia, ponieważ nic właściwie nie zrobiłem. Byłem w stanie normalnie grać w Paryżu-Bercy, ale kiedy przyjechałem do domu i dwa dni później chodziłem ulicami miasta, zacząłem odczuwać ból. Tenisiści zawsze narzekają na jakieś dolegliwości, więc nie spodziewałem się, że to będzie coś poważnego. Po tygodniu zrobiłem badania i wówczas okazało się, że mam złamaną kość - relacjonował Jerzy Janowicz, który w piątek uległ Florianowi Mayerowi 5:7, 2:6, 2:6 w III rundzie singla.

- Przed moim wyjazdem z Polski była jeszcze trochę uszkodzona, nie była w 100 proc. zdrowa. To stan zapalny, dlatego cały czas biorę specjalne tabletki. Zobaczymy jeszcze jak to się ułoży, w każdym razie jest już zdecydowanie lepiej niż było wcześniej - dodał najlepszy polski tenisista.

- Najważniejsze było to, że nie trenowałem przez dwa miesiące. Przyjechałem do Sydney bez żadnego treningu, więc nie miałem nawet okazji, aby przygotować się do długich pojedynków. Jestem szczęśliwy, że byłem w stanie dojść do tej III rundy. Moje poprzednie spotkanie trwało ponad trzy godziny. Jestem więc naprawdę zadowolony, że bez jakiegokolwiek treningu osiągnąłem tę fazę. Byłem całkowicie "świeży" i kompletnie nieprzygotowany do tego turnieju - przyznał 23-letni łodzianin.

Zapytany o to, czy na panujące w Melbourne upały są szczególnie narażeni gracze tak wysocy jak on, odpowiedział: - Nie sądzę, ponieważ to zależy od osoby. Moim problemem dzisiaj było to, że byłem nieprzygotowany i zagrałem dwa z rzędu ponad trzygodzinne pojedynki. W II rundzie grałem nawet trzy godziny i 30 minut, a do tego było niesamowicie gorąco, bo było ponad 41 stopni. Byłem bardzo wyczerpany po tamtym spotkaniu, a ponieważ nie trenowałem zbyt wiele, to nie mogłem się przygotować do następnego meczu, dlatego to wszystko zależy od osoby. Dzisiaj ja byłem całkowicie zniszczony.

- Cokolwiek on by zrobił i cokolwiek ja bym zrobił, po prostu nie miałem dziś siły stać na korcie. Czułem, że zaraz się przewrócę. I tak jak już wcześniej powiedziałem, największym moim problemem był brak przygotowania. Żadnego znaczenia nie miała taktyka, ani to, czy on był sprytny lub ja głupi. Oczywiście, cały czas myślałem, że będę w stanie wygrać ten mecz. Zawsze walczę, ale dzisiaj po prostu nie byłem w stanie grać - zapewnił.

Najlepszy polski tenisista przyznał, że jego doktor miał wątpliwości, co do jego występu na antypodach. - Lekarz nie był zbyt przekonany co do mojego wyjazdu do Australii, ale ja bardzo chciałem lecieć. Myślałem, że będzie lepiej. Nie trenowałem przez dwa miesiące przed podróżą, ponieważ oszczędzałem stopę. Chciałem jak najbardziej się wykurować i jak było widać, mój pierwszy mecz w Sydney nie był z najwyższej półki. Dzień przed byłem w stanie po raz pierwszy od dwóch miesięcy podbijać piłkę, dlatego szybko przegrałem z Dołgopołowem. Po tym meczu miałem dzień przerwy, żeby zobaczyć jak wygląda sprawa ze stopą, a na drugi dzień już trenowałem, ale było to za mało. Może gdybym mógł grać w sesji wieczornej, to wszystko potoczyłoby się inaczej, ale dzisiejsze słońce oraz dwa wcześniej rozegrane pojedynki to na chwilę obecną było dla mnie za dużo.

Na pytanie czy spotkanie powinno zostać rozegrane w takim upale Janowicz odpowiedział: - Decyzja w tej sprawie nie należy do mnie. Oczywiście zależało im, by rozegrać cały mecz. Dla mnie jedyną szansą było, by odbył się on w sesji wieczornej. Nawet gdyby przerwali ten pojedynek, musiałbym go wznowić o godz. 18 lub 17, a wówczas wciąż byłoby 38 stopni. Zatem dla mnie jedynym ratunkiem było to, by mecz rozpoczął się o godz 19, podczas sesji wieczornej, ale tak się dzisiaj nie stało.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: