Australian Open: Nadal i Murray łatwo w II rundzie, dramat Hewitta, siedem obronionych meczboli Simona

Gilles Simon obronił aż siedem meczboli i pokonał Daniela Brandsa w I rundzie Australian Open. Bardzo łatwo w 1/32 finału znaleźli się Rafael Nadal i Andy Murray, a Juan Martin del Potro stracił seta.

Z ogromnej chmury spadł niewielki deszcz. Szeroko komentowany, analizowany na wszelkie możliwe sposoby i zapowiadany jako hit I rundy Australian Open mecz pomiędzy Rafaelem Nadalem a Bernardem Tomiciem dobiegł końca po ledwie 41 minutach, gdy Australijczyk skreczował z powodu kontuzji pachwiny. Reprezentant gospodarzy urazu nabawił się już na samym początku spotkania. Po trzech gemach poprosił o przerwę medyczną, mimo bólu kontynuował walkę, ale po przegraniu pierwszego seta 4:6 podjął decyzję o rezygnacji.

- To smutne i niefortunne - komentował Tomic. - Gra z Rafą to wielkie wyzwanie, ale niestety nie mogłem jej kontynuować. To było bardzo trudne dla mnie. Ból poczułem już w poniedziałek. Niestety, to było bardzo pechowe zdarzenie, zacząłem grę, zaatakowałem jedną z piłek i poczułem ból w mojej lewej nodze - opisywał Australijczyk.

Nadal, dla którego był to pierwszy mecz w Melbourne od przegranego finału w 2012 roku, współczuł swojemu przeciwnikowi. - Przykro mi, że tak to się to potoczyło, życzę mu wszystkiego najlepszego. To, że ma problemy z kontuzją, widziałem już od początku, ale grał dobrze, świetnie serwował, długo nie mogłem znaleźć na niego recepty, ale w końcu wykorzystałem odpowiedni moment. Uwielbiam grać w Melbourne. Australijscy kibice są niesamowici. Rod Laver Arena to jeden z moich ulubionych stadionów - mówił mistrz tego turnieju sprzed pięciu lat.

Kilkadziesiąt minut przed meczem Tomicia, Australijczycy przeżyli inny wielki zawód. Ich ulubieniec, Lleyton Hewitt, drugi rok z rzędu z zawodami w Melbourne Park pożegnał się już w I rundzie, dość niespodziewanie przegrywając z  Andreasem Seppim. Weteran z Adelajdy od początku prezentował się bardzo słabo, zaś Włoch wręcz przeciwnie. Był pewniejszy i regularniejszy, popełniał mniej błędów, dzięki czemu zapisał na swoje konto dwa pierwsze sety i na otwarcie trzeciego zanotował przełamanie.

Znany z olbrzymiej waleczności i zadziorności Hewitt ruszył do natarcia. Odrobił stratę w trzecim secie i wygrał go, podobnie jak czwartego. W piątym doczekał się nawet piłki meczowej, lecz Seppi obronił się asem serwisowym, a po chwili pogrążył w smutku gospodarzy, w 11. gemie piątej partii przełamując Hewitta, a po chwili kończąc ten ponad czterogodzinny bój zwycięstwem. - Nie czułem się źle na korcie, choć było bardzo gorąco. W pięciosetowym meczu zawsze jest wiele wzlotów i upadków, tym razem to ja przegrałem. Porażka w turnieju wielkoszlemowym zawsze boli - stwierdził Hewitt, dla którego był 18. występ w Australian Open, jak sam zapewnia, jeszcze nie ostatni.

- Zwycięstwo tu, na korcie centralnym, z Lleytonem, to niesamowite uczucie. Męczyłem się na korcie, bo panował straszny upał. To był trudny mecz. W połowie trzeciego seta dopadł mnie kryzys fizyczny. Grając z Lleytonem trzeba walczyć do upadłego, bo on jest wielkim wojownikiem. W trzecim i czwartym secie szybko notowałem breaki, ale przegrywałem 5:7. W piątym starałem się koncentrować i walczyć. Miałem też trochę szczęścia, ale w sporcie trzeba je mieć - analizował Seppi, który w II rundzie zagra z Donaldem Youngiem.

Smutek po porażkach Hewitta i Tomicia Australijczycy mogą sobie wynagrodzić postawą dwóch swoich młodych tenisistów, którzy jeszcze w ubiegłym roku zmierzyli się ze sobą w finale juniorskiego Australian Open. 18-letni Nick Kyrgios odpalił 34 asy serwisowe, po trafionym pierwszym podaniu zdobył 60 z 66 rozegranych punktów i pokonał 6:3, 6:7(5), 6:2, 7:6(2) starszego o 14 lat Benjamina Beckera.

Natomiast 17-letni Thanasi Kokkinakis przetrwał kryzys fizyczny, który go dopadł w czwartej partii, ostatkiem sił doprowadził do szczęśliwego dla siebie końca pojedynek z Igorem Sijslingiem, wygrywając 7:6(4), 0:6, 7:6(3), 6:2. Australijczyk, który kończył mecz słaniając się na nogach, w nagrodę w II rundzie zagra z Nadalem, a Kyrgios zmierzy się teraz rozstawionym z numerem 27. Benoitem Paire'em.

Narzekający na swoją słabą dyspozycję i zarzekający się przed startem Australian Open, że nie ma szans na końcowy triumf Andy Murray zmagania na kortach Melbourne Park rozpoczął od prawdziwie mocnego uderzenia. Trzykrotny finalista tej imprezy w niespełna półtorej godziny wyeliminował Go Soedę. Szkot stracił jedynie sześć gemów i ani razu nie musiał bronić się przed przełamaniem, a przy 32 uderzeniach wygrywających popełnił tylko 13 niewymuszonych błędów.

- Byłem trochę zdenerwowany, bo był to dla mnie wielki test, ale zagrałem bardzo dobrze. Świetnie czułem się na korcie. Jestem tutaj od tygodnia, trenowałem z wieloma świetnymi tenisistami i to bardzo mi pomogło. Warunki były bardzo ciężkie i cieszę się, że to nie był długi pojedynek. Nawet nie spodziewałem się, że zagram tak dobrze - mówił wyraźnie zadowolony Murray, który o III rundę zmierzy się z Vincentem Millotem. Francuz w pięciosetowej bitwie dwóch kwalifikantów sprostał Wayne'owi Odesnikowi.

Juan Martín del Potro, który do Melbourne przybył z ledwie dwiema rakietami, musiał odrabiać straty, ale pokonał w czterech setach Rhyne'a Williamsa. Amerykański kwalifikant popisywał się nie tylko ponadprzeciętną dyspozycją, która pozwoliła mu na ugranie seta z utytułowanym Argentyńczykiem, lecz także, po jednym z autowych serwisów rywala, wykonał niezwykle soczyste uderzenie z forhendu, trafiając wprost w głowę chłopca do podawania piłek. - Nie spodziewałem się tak trudnego meczu. Nie wiedziałem o nim zbyt wiele, jak on gra w tenisa, ale szybko zorientowałem się, że ma dobry serwis i forhend - opisywał swoje wrażenia Del Potro. - Nadal używam starych rakiet, którymi wygrałem US Open. Testowałem kilka nowych modeli, ale uznałem, że to nie jest najlepszy czas, by dokonać takich zmian - dodał piąty tenisista świata, którego kolejnym rywalem będzie Roberto Bautista. Hiszpan rozbił Tima Smyczka 6:2, 6:1, 6:1 w 90 minut.

Gilles Simon jeszcze w weekend przemieszczał się po obiekcie Melbourne Park o kulach, bowiem w pokazowym turnieju na kortach Kooyongu skręcił kostkę i jego występ w Australian Open ważył się do ostatnich chwil, Francuz zdecydował się jednak na grę i co więcej, wygrał niesamowity boj z Danielem Brandsem 6:7(4), 6:4, 3:6, 6:3, 16:14. Rozgrywany na korcie 7. pojedynek trwał 4h27', a decydujący set, w którym oznaczony numerem 18. Simon obronił aż siedem piłek meczowych, 115 minut.

- Po prostu spróbowałem wyjść na kort i rozegrać ten mecz - mówił Simon. - Myślę, że miałem szczęście, że w ogóle udało mi się to zrobić. To była trudna decyzja, do końca zastanawiałem się co robić, mogłem przecież wyjść i przegrać 2:6, 2:6, 1:6 - tłumaczył Francuz, który w 1/32 finału stanie naprzeciw Marina Cilicia. Chorwat również dokonał wielkiej sztuki, pokonując Marcela Granollersa, mimo przegrania dwóch premierowych partii.

Ze znakomitej strony pokazał się inny Francuz, Gael Monfils. Oznaczony numerem 26. paryżanin w świetnym stylu pokonał Ryana Harrisona i teraz zmierzy się z kolejnym młodym amerykańskim tenisistą, Jackiem Sockiem.

Do 1/32 finału awansowali również dwaj rozstawieni Hiszpanie - turniejowa "26" Feliciano Lopez i oznaczony numerem 31., były półfinalista tego turnieju, Fernando Verdasco, który jednak sensacyjnie stracił seta z kwalifikantem, nazywanym w ojczyźnie "Chińskim Federerem", Ze Zhangiem.

Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy (Plexicushion), pula nagród 33 mln dolarów australijskich
wtorek, 14 stycznia

I runda gry pojedynczej mężczyzn:

Rafael Nadal (Hiszpania, 1) - Bernard Tomic (Australia) 6:4 i krecz
Andy Murray (Wielka Brytania, 4) - Gō Soeda (Japonia) 6:1, 6:1, 6:3
Juan Martín del Potro (Argentyna, 5) - Rhyne Williams (USA, Q) 6:7(1), 6:3, 6:4, 6:4
Gilles Simon (Francja, 18) - Daniel Brands (Niemcy) 6:7(4), 6:4, 3:6, 6:3, 16:14
Andreas Seppi (Włochy, 24) - Lleyton Hewitt (Australia) 7:6(4), 6:3, 5:7, 5:7, 7:5
Gaël Monfils (Francja, 25) - Ryan Harrison (USA) 6:4, 6:4, 6:4
Feliciano López (Hiszpania, 26) - Somdev Devvarman (Indie) 6:4, 6:4, 7:6(2)
Fernando Verdasco (Hiszpania, 31) - Ze Zhang (Chiny, Q) 5:7, 6:3, 6:2, 6:3
Marin Čilić (Chorwacja) - Marcel Granollers (Hiszpania) 4:6, 4:6, 6:3, 6:3, 6:2
Donald Young (USA) - Robin Haase (Holandia) 6:7(4), 7:6(2), 6:2, 1:0 i krecz
Roberto Bautista (Hiszpania) - Tim Smyczek (USA) 6:2, 6:1, 6:1
Jack Sock (USA) - Tobias Kamke (Niemcy) 7:6(5), 5:7, 6:2, 6:4
Vincent Millot (Francja, Q) - Wayne Odesnik (USA, Q) 7:5, 4:6, 6:7(4), 6:1, 6:3
Thanasi Kokkinakis (Australia, WC) - Igor Sijsling (Holandia) 7:6(4), 0:6, 7:6(3), 6:2
Nick Kyrgios (Australia, WC) - Benjamin Becker (Niemcy) 6:3, 6:7(5), 6:2, 7:6(2)

Program i wyniki turnieju mężczyzn

[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

[/b]

Komentarze (10)
Szymonn
14.01.2014
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
I jak tu nie szanować Lleytona Hewitta. 32 lata i już nie ta wydolność, ale duch walki w nim pozostał. Wychodząc do pracy i widząc wynik 2:0 dla Seppiego nie wierzyłem, że Australijczyk jeszcze Czytaj całość
avatar
panda25
14.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jakimś zaskoczeniem był słaby występ Hewitta, który zasłużenie "przegrał" mimo charakterystycznej dla amerykańskich i australijskich "szlemów" opieki krajanów. Seppi naprawdę musiał mieć żelazn Czytaj całość
Alk
14.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kokkinakis i Kyrgios w następnej rundzie. Nieźle, naprawdę nieźle. Brandsa mi trochę szkoda, po takim piątym secie. 
avatar
RvR
14.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Muuza po finał! :) 
avatar
Vivendi
14.01.2014
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Zawsze chętnie narzekacie na nieprzewidywalność kobiecego tenisa, ale dzisiejszym "wyczynom" panów spokojnie można przypisać etykietę równie głębokiej nieprzewidywalności...