W starciach z Włochami i Kanadą jako pierwsza na kort wychodziła Agnieszka Radwańska, a dopiero po niej Grzegorz Panfil, który dwukrotnie zdobył decydujący punkt. W meczu z gospodarzami imprezy role się odwróciły, najpierw grali panowie, następnie panie i na koniec zaplanowano mecz miksta.
Zabrzanin w dotychczasowych występach prezentował się bardzo dobrze, właściwie każdy element funkcjonował tak, jak powinien: serwis, return, gra z głębi kortu czy popisy przy siatce. Spotkanie z Bernardem Tomiciem od początku nie układało się po myśli polskiego tenisisty. - Zaskoczył mnie i to bardzo. Jego styl gry jest nieprzyjemny, jego piłki były bardzo długie i płaskie, ciężko było z tego cokolwiek zrobić. Oprócz tego słabo serwowałem, nie mogłem znaleźć odpowiedniego rytmu - powiedział Panfil. Ostatecznie zawodnik Górnika Bytom przegrał 1:6, 4:6 i wiele zależało od Radwańskiej. Krakowianka pokonała Samanthę Stosur, ale w trzech setach, wobec czego biało-czerwoni musieli wygrać seta w mikście, by być pewni awansu bez konieczności liczenia procentu wygranych gemów.
Polacy zdawali sobie sprawę z tego, co muszą zrobić, żeby zwyciężyć. Być może to właśnie presja przesądziła o wyniku pierwszej partii, wygranej 6:1 przez australijski duet. - Przed meczem wiedzieliśmy już, że potrzebujemy seta, żeby móc zagrać w finale. Bardzo słabo zaczęliśmy mecz ze Stosur i Tomiciem, ale z czasem było dużo lepiej - wyjaśnił Panfil. Drugiego seta polska para rozpoczęła od straty serwisu. - Powiedzieliśmy sobie wtedy, że musimy się więcej ruszać, bo stoimy jak dwa kołki i nie przynosi to efektów - powiedział zabrzanin. Set ten przyniósł jeszcze wiele emocji, sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, jednak górą z potyczki w tym secie i następnie w mistrzowskim tie breaku wyszli Polacy.
W piątek rozstrzygną się losy w drugiej grupie i zostanie wyłoniony finałowy rywal dla Panfila i Radwańskiej. Francuzi zagrają z Hiszpanami, natomiast reprezentacja USA zagra z Czechami. A jakie plany mają polscy tenisiści? - Przede wszystkim trening, jeżeli chodzi o mnie, to z pewnością popracuję nad serwisem. Później pewnie pooglądamy naszych przeciwników - zakończył zabrzanin.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!