Każda seria kiedyś ma swój kres. Roger Federer w dziesięciu poprzednich konfrontacjach z Tommym Robredo nie zaznał ani jednej porażki. Tą fatalną dla siebie serię Hiszpan przerwał w momencie najmniej spodziewanym, w meczu IV rundy US Open. 2 września w USA tradycyjnie obchodzone jest święto pracy, Labor Day. Szwajcar tego dnia na pewno nie będzie dobrze wspominał.
Mecz Federera z Robredo został zaplanowany na Arthur Ashe Stadium, jednak z
powodu opóźnienia, które zostało wywołane przez opady deszczu, został przeniesiony na drugą co do ważności arenę na Flushing Meadows, Louis Armstrong Stadium. Federer na tym korcie grał po raz pierwszy 2006 roku i meczu III rundy z Vincem Spadeą.
Już w pierwszych punktach Robredo pokazał, że nie ma zamiaru oddawać meczu bez walki. Hiszpan już w gemie otwarcia wywalczył przełamanie, wprawdzie Federer szybko odrobił stratę, ale był to jasny przekaz wysłany przez Robredo, że Federer może spodziewać się trudnej przeprawy.
W dziewiątym gemie tenisista z Hostarlic genialnym bekhendowym minięciem wywalczył sobie break pointa, przy którym Federer uderzył z forhendu w siatkę. Robredo przełamał Szwajcara, ale nie wytrzymał presji serwując po zwycięstwo w secie i oddał podanie. O losach partii otwarcia decydował tie break, w którym lepszy okazał się Robredo. Kilka nieprzygotowanych ataków do siatki Federera w końcówce zaważyło o zwycięstwie Hiszpana w tej rozgrywce.
Maestro przegrał pierwszego seta, a w drugim jego gra wciąż nie wyglądała dobrze. Federer mylił się na potęgę, fatalnie funkcjonował jego bekhend, mimo że próbował coś zmieniać - odbijał piłkę ze strony bekhendowej nie tylko w sposób klasyczny, ale i slajsem - dużo do życzenia pozostawiał także forhend szwajcarskiego mistrza, a nieprzygotowane ataki do siatki były wodą na młyn Robredo.
Hiszpan prezentował bardzo rzetelny tenis, w sytuacjach zagrożenia odnajdywał ratunek w serwisie bądź kolejne błędy popełniał Federer. Robredo w drugim secie obronił aż sześć break pointów, a sam wykorzystał jednego, kluczowego - w ósmym gemie. 31-latek z Hostarlic wyszedł na prowadzenie 5:3, następnie utrzymał własne podanie i objął sensacyjne prowadzenie 2-0 w setach.
Federer znalazł się krok od porażki, Szwajcar wiedział, że musi zmienić coś w swojej grze, bo Robredo jest na tyle regularnym tenisistą, iż nie odda mu nic za darmo. I zmiana nastąpiła, Federer zaczął grać jeszcze agresywniej, szukał wygrywających uderzeń, zintensyfikował akcje przy siatce, ale na nic to się zdało, ponieważ na potęgę marnował szanse break pointowe.
Bazylejczyk w drugim gemie trzeciego seta nie wykorzystał jednej piłki na przełamanie, w czwartym aż pięciu i w końcu... sam oddał podanie. Robredo wyszedł na 4:3 i nie zmarnował wielkiej szansy. Podwyższył na 5:3, a przy 5:4 nie spętała go presja i sensacyjnie, ale też nadspodziewanie łatwo, wywalczył pierwszy w karierze awansdo ćwierćfinału US Open.
- To jedno z największych zwycięstw w mojej karierze -
mówił szczęśliwy Robredo - Roger jest w mojej opinii najwspanialszym tenisistą w historii, przegrałem z nim dziesięć razy i ten triumf jest dla mnie czymś niesamowitym. Pokonanie go w turnieju wielkoszlemowym i w dodatku bez straty seta to szaleństwo, inaczej nie potrafię tego ująć. Nie spodziewałem się tego. Moim zdaniem kluczowa w tym meczu była skuteczność przy break pointach. On miał dużo piłek na przełamanie, ale je marnował, ja zaś wykorzystałem swoje szanse. Taki właśnie jest tenis, trzeba wykorzystywać nadarzające się okazje. Właśnie to zrobiło różnicę.
Awans do ćwierćfinału wywalczył również David Ferrer, który pokonał po prawie czterogodzinnej batalii Janko Tipsarevicia 7:6(2), 3:6, 7:5, 7:6(4). Serb nie zdołał się więc zrewanżować Hiszpanowi za porażkę poniesioną w ubiegłorocznym ćwierćfinale US Open, w którym nie wykorzystał w decydującej odsłonie prowadzenie 4:1.
Tipsarević może czuć wielkie rozczarowanie. Przy odrobinie szczęścia, to właśnie on mógł schodzić z kortu jako zwycięzca. Serb w pierwszym secie zmarnował prowadzenie 5:4 i 30-0 z przełamaniem, zaś w trzeciej odsłonie prowadził 5:4 i 40-0, również z breakiem, ale znów w przedziwny sposób roztrwonił przewagę.
- To był bardzo ciężki mecz. Grałem agresywniej w kluczowych momentach i myślę, że to zadecydowało. Jestem bardzo zmęczony, ale jednocześnie szczęśliwy z awansu do ćwierćfinału - powiedział ubiegłoroczny półfinalista nowojorskiej imprezy.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
W sesji wieczornej, na korcie Arthura Ashe'a, awans do ćwierćfinału uzyskał Rafael Nadal. Triumfator US Open z 2010 roku pokonał po trzech godzinach i 12 minutach 6:7(4), 6:4, 6:3, 6:1 Philippa Kohlschreibera. Niemiec przez dwa początkowe sety toczył niezwykle zacięty i wyrównany bój z utytułowanym Hiszpanem, który wykorzystał zaledwie 5 z 21 wypracowanych break pointów.
- Jestem szczęściarzem, że awansowałem dalej. Musiałem mocno walczyć, aby powrócić do gry. Kiedy przegrywasz pierwszego seta, zawsze możesz popełnić jeden błąd i stracić kolejnego. Wtedy mecz staje się całkowicie szalony i wszystko może się zdarzyć - wyznał na pomeczowej konferencji wicelider rankingu, który w całym turnieju nie stracił jeszcze podania. Kolejnym rywalem Majorkanina będzie Robredo, z którym Rafa wygrał wszystkie sześć dotychczas rozegranych spotkań.
Najbardziej dramatyczne widowisko stworzyli w poniedziałek Richard Gasquet i Milos Raonić. Kanadyjczyk był o krok od pierwszego w karierze wielkoszlemowego ćwierćfinału: w IV secie prowadził z przewagą przełamania 3:2, a w tie breaku tej partii zmarnował meczbola. W decydującej o losach pojedynku piątej odsłonie reprezentant Trójkolorowych zdobył kluczowego breaka w 11. gemie, a po kilku minutach pewnie zwieńczył cały pojedynek.
Gasquet osiągnął ćwierćfinał imprezy wielkoszlemowej po raz drugi w swojej zawodowej karierze: w 2007 roku był w półfinale Rolanda Garrosa. W środę na jego drodze stanie Ferrer, z którym grał dotychczas dziewięciokrotnie i tylko raz (Toronto 2008) schodził z kortu jako zwycięzca.
US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy (Decoturf), pula nagród w singlu mężczyzn 9,406 mln dolarów
poniedziałek, 2 września
IV runda gry pojedynczej:
Rafael Nadal (Hiszpania, 2) - Philipp Kohlschreiber (Niemcy, 22) 6:7(4), 6:4, 6:3, 6:1
David Ferrer (Hiszpania, 4) - Janko Tipsarević (Serbia, 18) 7:6(2), 3:6, 7:5, 7:6(3)
Richard Gasquet (Francja, 8) - Miloš Raonić (Kanada, 10) 6:7(4), 7:6(4), 2:6, 7:6(9), 7:5
Tommy Robredo (Hiszpania, 19) - Roger Federer (Szwajcaria, 7) 7:6(3), 6:3, 6:4