Sabina Lisicka okazała się lepszą od Agnieszki Radwańskiej w półfinale The Championships. Tym sam Polka nie obroni ubiegłorocznego finału, w którym przegrała z Sereną Williams, a Lisicka zostanie pierwszą Niemką, która zagra w finale Wielkiego Szlema od czasu Steffi Graf (1999 rok). Było to trzecie spotkanie tych tenisistek. Półfinałowe zwycięstwo tenisistki z Bradenton jest drugim zwycięstwem nad czwartą obecnie w rankingu WTA zawodniczką.
W ćwierćfinałowym meczu Polki z Chinką to mądra defensywa triumfowała. W batalii 1/2 finału okazało się odwrotnie. To Lisicka wygrała dzięki siejącym spustoszenie forhendom, atomowym serwisom w kluczowych momentach i urozmaiceniem swojego tenisa. W grze Radwańskiej zabrakło agresji, większego polotu. Dodatkowo nie umiała zaryzykować w decydującej partii i mimo prowadzenia 3:0, przegrała mecz. Słabe odegranie przy stanie 7:6 i 40-40 pozbawiło Radwańską szans na upragniony drugi finał Wimbledonu. Żal fanów polskiej tenisistki jest tym większy, bo w finale czekała już Marion Bartoli, która przegrała wszystkie siedem spotkań z naszą najlepszą zawodniczką.
Mecz rozpoczął się od serwisu ubiegłorocznej półfinalistki. Bez problemów utrzymała swoje podanie dzięki agresywnym odwrotnym krosom forhendowym i błędom Lisickiej. Niemka natychmiast odpowiedziała świetnym gemem, którego wygrała dobrym podaniem i elektryzującym forhendem. W siódmym gemie doszło do przełamania, Radwańska obroniła trzy break pointy, ale już czwartą okazję Lisicka przemieniła z pomocą siatki na breaka. Jedyne przełamanie w pierwszej partii pozwoliło zawodniczce z Bradenton wygrać seta.
Na korcie dominowała niżej klasyfikowana tenisistka, zanotowała 19 uderzeń kończących, przy 13 błędach niewymuszonych. Radwańska była dla rywalki w tej partii tłem, mimo tylko dwóch błędów, wygrała bezpośrednio zaledwie cztery punkty.
Druga partia przypominała początek meczu Isi z Na Li. Polka bez wyrazu, popełniająca błędy w pierwszym gemie, a w drugim odrabia straty dzięki aktywniejszej grze i błędom Niemki. Radwańska wyszła na 3:1, jednak nie umiała uporać się z agresywnymi returnami nadlatującymi z drugiej strony kortu i straciła swój serwis. Polka jednak nie podłamała się i korzystała z pogorszenia się dyspozycji serwisowej reprezentantki naszych zachodnich sąsiadów. Turniejowa "czwórka" skorzystała z niestabilnej psychiki, przez którą zwyciężczyni pierwszej odsłony popełniła dwa podwójne błędy z rzędu, a przy piłce setowej wyrzuciła bekhend poza kort.
W drugiej odsłonie polsko-niemieckiego półfinału Radwańska zagrała nieco agresywniej, ale dosyć wysoki rozmiar wygranej był spowodowany tragicznym wprowadzaniem piłki w kort przez Lisicką. Niemka w pierwszym secie trafiała 67 proc. pierwszego podania, w drugim o 12 mniej. Polka z tak regularnym returnem musiała wykorzystać nadarzające się okazje. W przerwie między drugą a trzecią partią Niemka udała się do toalety.
Po wznowieniu gry Polka szybko wygrała swój serwis. Lisicka, pogubiona i zestresowana nie mogła trafić w kort. Jej utytułowana rywalka wiedziała co robić i wygrała drugiego, a także trzeciego gema decydującej partii. Niemka otworzyła swój dorobek gemowy ładnie konstruując akcję i wykańczając ją przy siatce. Uspokojona, zaczęła grać tak jak w pierwszej partii. Genialnym krosem forhendowym odrobiła straty i decydująca partia zaczęła się praktycznie od nowa, zważywszy na szybkie wyrównanie na 3:3 przez świetnie serwującą w szóstym gemie Lisicką.
Radwańska wyszła na prowadzenie 4:3 w decydującej partii, ale zmęczona nie serwowała już tak efektywnie. Straciła dwa gemy z rzędu. Przy serwisie na mecz Lisicką opanował strach przed wielkim zwycięstwem i grze w finale Wimbledonu i za czwartym razem dała się przełamać. Temperatura spotkania rosła, a każdy kolejny gem był obarczony ogromną presją serwującej zawodniczki. Przy stanie 7:6 Polka była dwie piłki od meczu, ale w jednej z najlepszych wymian spotkania wygrała Niemka. Turniejowa "czwórka" serwując coraz słabiej, nie potrafiła utrzymać podania w 15. gemie. Lisicka osiągnęła życiowy sukces kończąc spotkanie efektownym forhendem.
Był to jeden z najciekawszych i najbardziej dramatycznych półfinałów Wielkiego Szlema ostatnich lat. Po raz pierwszy od Wimbledonu 2009 w półfinale potrzebne było więcej niż 12 gemów w decydującym secie. Batalia w dwóch pierwszych setach nie była bardzo widowiskowa, Radwańska starała się obronić przed atakami Lisickiej, a wszystko zależało od tego czy Niemka trafi w kort. Jednak dramaturgia decydującej partii sprawiła, że przez długi czas będzie się mówiło o tym meczu. Niemka zanotowała aż 60 uderzeń kończących, przy 46 niewymuszonych błędach. Polka popełniła zaledwie 10 niewymuszonych błędów, ale zagrała 21 winnerów, za mało żeby awansować do finału.
The Championships, Wimbledon (Wielka Brytania)
Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród w singlu kobiet 8,588 mln funtów
czwartek, 4 lipca
półfinał gry pojedynczej:
Sabina Lisicka (Niemcy, 23) - Agnieszka Radwańska (Polska, 4) 6:4, 2:6, 9:7
Program i wyniki turnieju kobiet
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!