Do turnieju w Rzymie Jerzy Janowicz przystępował pełen nadziei i optymizmu. Nie bez powodu, bowiem w Madrycie w znakomitym stylu wyeliminował Sama Querreya, a pojedynek z Tomášem Berdychem, choć ostatecznie przegrany, stał na doskonałym poziomie. - Nie będę na nic narzekał, bo gra mi się naprawdę coraz lepiej - powiedział po meczu portalowi SportoweFakty.pl łodzianin.
Janowicz swoje słowa potwierdził w Wiecznym Mieście, rozpoczynając swój rzymski debiut od przekonującego zwycięstwa nad Santiago Giraldo. Polski tenisista poradził sobie z silnie wiejącym wiatrem, wykazał się opanowaniem i żelaznymi nerwami, a także popisał się kilkoma charakterystycznymi perełkami: zaskakującymi dropszotami i potężnymi uderzeniami kończącymi.
W nagrodę za wygraną, Janowicz dostanie kolejną okazję na niezwykle cenny pojedynek z przedstawicielem czołowej dziesiątki rankingu. Po starciach z Andym Murrayem, Davidem Ferrerem, Janko Tipsareviciem, Nicolásem Almagro, Richardem Gasquetem i Tomášem Berdychem, polski tenisista w środę skrzyżuje rakiety z Jo-Wilfriedem Tsongą.
Gra Tsongi przez lata była kojarzona przede wszystkim z kortami twardymi i nawierzchnią trawiastą. Obdarzony wspaniałymi warunkami fizycznymi, atletyczny Francuz opiera swój tenis na doskonałym podaniu, potężnych zagraniach z forhendu i efektownej grze przy siatce. Niezwykłym atutem doświadczonego Tsongi jest także to, co cechuje także Janowicza - nieprzewidywalność. Właśnie zamiłowanie do szalonej improwizacji sprawia, że francuski tenisista jest tak uwielbiany przez fanów.
Gotów w każdej chwili popisać się absurdalnym wręcz wolejem czy winnerem w pełnym biegu, od lat stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo nawet dla przedstawicieli "Wielkiej Czwórki" współczesnego tenisa. Na podkreślenie zasługuje także fakt, że Tsonga w krytycznych sytuacjach zagrywa... jednoręcznym bekhendem! I choć w wymianach stosuje zagarnie oburęczne, to w defensywie potrafi popisać się spektakularnym, silnym minięciem zagranym jedną ręką.
Choć Francuz był doskonałym juniorem, po latach wczesnej młodości słuch o nim zaginął, a jego wejście do światowej czołówki przypominało potężną eksplozję. Nierozstawiony, mało znany Tsonga w porażającym stylu osiągnął w 2008 roku finał Australian Open, w półfinale miażdżąc Rafaela Nadala i grając prawdopodobnie najlepszy mecz w karierze. Przez trzy sety wielkoszlemowego półfinału Hiszpan był absolutnie bezradny, co i rusz odprowadzając wzrokiem kończące forhendy rywala bądź zatrzymując się w połowie sprintu do jego niesamowitych stop-wolejów.
Drugim wielkim meczem Tsongi jest ćwierćfinał Wimbledonu z Rogerem Federerem sprzed dwóch lat, gdy został pierwszym tenisistą w historii, który wygrał na Wielkim Szlemie pojedynek ze Szwajcarem mimo przegrania pierwszych dwóch setów, grając momentami w sposób, który trudno sobie wyobrazić.
Na przestrzeni lat ogromnej poprawie uległa gra Tsongi na kortach ziemnych. Z tenisisty, który miał kłopoty z praktycznie każdym elementem ceglanego rzemiosła przerodził się w solidnego zawodnika, potrafiącego wytrzymywać najdłuższe wymiany. Przekonał się o tym Novak Djoković podczas ćwierćfinału ubiegłorocznego Rolanda Garrosa, w którym musiał bronić czterech piłek meczowych z fenomenalnie dysponowanym Francuzem.
W przekroju całej kariery Tsonga jest jak na razie zawodnikiem niespełnionym. Owszem, wygrał dziesięć turniejów głównego cyklu, ale były to głównie imprezy najniższej rangi, a jeden tytuł ATP Masters 1000 i jeden finał ATP World Tour Finals wyglądają wręcz niepoważnie zestawione z gigantycznym potencjałem urodzonego w Le Mans tenisisty. Osiągnięciem Francuza, które zasługuje na szczególne podkreślenie, jest posiadanie "na rozkładzie" w turniejach wielkoszlemowych Djokovicia, Murraya, Federera i Nadala. Do dziś nie dokonał tego żaden inny tenisista.
Gdzie swoich szans będzie upatrywać Janowicz? Przede wszystkim w sile i niekonwencjonalności. Francuz znany jest z tego, że pod wielką presją potrafi pęknąć i przegrać ze znacznie niżej notowanym tenisistą. Nieustannie atakowany czasami zaczyna popełniać proste błędy i ma kłopoty z najprostszymi zagraniami, szczególnie ze szwankującym bekhendem. Nie zmienia to jednak całokształtu: Tsonga jest tenisistą ze ścisłej światowej czołówki z wieloletnim doświadczeniem zdobywanym na największych arenach świata w pojedynkach z najlepszymi zawodnikami globu.
- Mam nadzieję, że w Rzymie będę już w szczycie formy - mówił Janowicz w Madrycie. By walczyć z Tsongą, będzie musiał być przynajmniej niedaleko.
Internazionali BNL d'Italia, Rzym (Włochy)
ATP World Tour Masters 1000, kort ziemny, pula nagród 2,64 mln euro
środa, 15 maja
II runda:
Campo Centrale, od godz. 12:00
Jerzy Janowicz (Polska) | bilans: 0-0 | Jo-Wilfried Tsonga (Francja, 8) |
---|---|---|
24 | ranking | 8 |
22 | wiek | 28 |
203/91 | wzrost (cm)/waga (kg) | 188/91 |
praworęczna, oburęczny bekhend | gra | praworęczna, oburęczny bekhend |
Łódź | miejsce zamieszkania | Gingins |
Kim Tiilikainen | trener | Roger Rasheed |
sezon 2013 | ||
11-9 (11-9) | bilans roku (główny cykl) | 21-7 (21-7) |
III runda Australian Open | najlepszy wynik | tytuł w Marsylii |
5-7 | tie breaki | 12-6 |
160 | asy | 215 |
301 794 | zarobki ($) | 833 510 |
kariera | ||
2007 | początek | 2004 |
24 (2013) | najwyżej w rankingu | 5 (2012) |
31-25 | bilans w głównym cyklu | 265-119 |
0/1 | tytuły/finałowe porażki (główny cykl) | 10/7 |
957 588 | zarobki ($) | 11 510 438 |
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!