AO: Odrodzenie Djokovicia, znakomity Serb w półfinale

Po dramatycznym pojedynku w IV rundzie, Novak Djoković pokonał we wtorek 6:1, 4:6, 6:1, 6:4 Tomasa Berdycha i zameldował się półfinale Australian Open.

Wielką zagadką było, czy po niesamowitym, ponad pięciogodzinnym boju w IV rundzie, Novak Djoković zdąży się przegrupować przed konfrontacją ćwierćfinałową. Teoretycznie niesprzyjający był też rywal, bowiem Tomáš Berdych osiągnął ćwierćfinał turnieju bez straty seta, pewnie pokonując wszystkich czterech rywali. Jak się okazało, nie przez przypadek Serb wygrał dziewięć ostatnich spotkań z czeskim rywalem, a we wtorek w bardzo dobrym stylu zanotował dziesiąte zwycięstwo.

Mimo trudów poprzedniego pojedynku, obrońca tytułu piorunująco rozpoczął spotkanie, szybko wychodząc na prowadzenie 5:1. Djoković był szybki, operował głęboką piłką, a przede wszystkim niezwykle skuteczny. W całym secie zanotował zaledwie pięć niewymuszonych błędów, a większość z nich zanotował w pierwszych trzech gemach. Berdych za to prezentował się nerwowo i niestabilnie, nie był w stanie przebić się przez defensywę Serba, większość dłuższych wymian wieńcząc błędami. Słabo funkcjonował też return byłego finalisty Wimbledonu, który wygrał w secie zaledwie jeden punkt przy serwisie przeciwnika.

Inne oblicze Berdycha kibice ujrzeli w drugiej odsłonie. Nieco rozluźniony Djoković rozpoczął partię od oddania serwisu w pierwszym gemie, co dało Czechowi podwaliny pod korektę własnej gry. Znacznie agresywniejszy, Berdych dyktował warunki na korcie potężnym forhendem, nie dając dojść do głosu przeciwnikowi (sam miał ponadto liczne szanse na wypracowanie przewagi podwójnego przełamania). Pierwszą szansę na zamknięcie seta czeski zawodnik miał przy stanie 5:3, kiedy piękny kończący return dał mu setbola. Djoković wytrzymał jednak próbę nerwów, a w kolejnym gemie miał aż cztery szanse na wyrównanie. W kluczowych momentach Czecha nie opuszczało podanie, a przy trzecim break poincie popisał się genialnym bekhendem po linii. Seria prostych pomyłek lidera rankingu pozwoliła Berdychowi wyrównać stan pojedynku.

Trzecia odsłona była bliźniaczo podobna do pierwszej. Skoncentrowany i niezwykle precyzyjny Serb przejął kontrolę nad wydarzeniami na korcie, a gra Berdycha rozsypała się jak domek z kart i po 17 minutach obrońca tytułu prowadził już 5:0. Czech zdołał utrzymać jeszcze podanie, a zaciśnięta pięść na koniec gema sugerowała, że w kolejnym secie będzie jeszcze starał się nawiązać walkę. Chwilę później Djoković bez kłopotów zamknął 6:1 trwającą 28 minut partię.

Losy pojedynku rozstrzygnęły się szybko, gdy w trzecim gemie czwartego seta po serii błędów Berdych oddał serwis. Do końca meczu Djoković nie dał przeciwnikowi nawet szansy na odrobienie straty, choć w ostatnim, dziesiątym gemie potrzebował aż czterech piłek meczowych, by zakończyć trwający 2h31' pojedynek, przy ostatniej posyłając asa.

- Chciałem zagrać dziś krótszy mecz. Nie ważne, kto by go wygrał, byle nie męczyć się znów przez pięć godzin. Mecz z Tomášem od początku zapowiadał się na trudny, potrafi wygrać z każdym rywalem na każdej nawierzchni - mówił w krótkim pomeczowym wywiadzie serbski zawodnik. - Z Ferrerem graliśmy już kilka razy w największych turniejach, mierzyliśmy się rok temu tutaj w ćwierćfinale. To jeden z najbardziej szanowanych tenisistów, nigdy się nie poddaje, zawsze daje z siebie 100 procent. Spodziewam się długiego pojedynku - komentował nadchodzący pojedynek mistrz pięciu turniejów Wielkiego Szlema.

Odnosząc zwycięstwo w ćwierćfinale, Djoković zagwarantował sobie utrzymanie pozycji lidera po Australian Open, niezależnie od dalszych rozstrzygnięć w turnieju. Serb zameldował się także w 11. kolejnym wielkoszlemowym półfinale i przegonił w tej statystyce Ivana Lendla, choć od rekordowego osiągnięcia Rogera Federera (23 półfinały z rzędu) wciąż dzieli go przepaść.

Kolejnym przeciwnikiem Novaka Djokovicia będzie David Ferrer, z którym w Melbourne mierzył się dwukrotnie, oba spotkania wygrywając bez straty seta. Pojedynek zaplanowano na czwartek o godzinie 9:30 czasu polskiego.

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Źródło artykułu: