Karolina Woźniacka (WTA 11) osiągnęła trzeci finał w sezonie - w niedzielę powalczy o drugi tytuł (Seul) oraz 20. w karierze (bilans finałów 19-11). Dunka podwyższyła na 7-2 bilans spotkań z Sofią Arvidsson (WTA 46), dla której był to trzeci półfinał w sezonie (Memphis - triumf, Bruksela).
W drugim gemie I seta Arvidsson uzyskała break pointa krosem forhendowym i po błędzie bekhendowym Dunki uzyskała przełamanie. Po utrzymaniu podania Szwedka prowadziła 3:1, ale pięć kolejnych gemów padło łupem Woźniackiej, która seta zakończyła krosem forhendowym. W II partii była liderka rankingu odrabiała straty od 0:2, ale w końcówce wróciły demony piątkowej potyczki z Dominiką Cibulkovą. Wtedy Woźniacka dwa razy podawała na mecz w II secie i za każdym razem dawała się przełamać bez zdobycia punktu. W meczu z Arvidsson Dunka zmarnowała szansę na przypieczętowanie awansu do finału przy 6:5. W tie breaku górą była Szwedka, która wykorzystała drugiego setbola za pomocą odwrotnego krosa forhendowego.
W III secie od stanu 2:1 dla Woźniackiej wszystkie kolejne gemy kończyły się zwycięstwem tenisistki returnującej. Woźniacka zamknęła pojedynek w dziewiątym gemie, gdy bekhend rywalki z Halmstad wylądował w siatce. W całym meczu tenisistki popełniły w sumie 100 niewymuszonych błędów (46 Dunka, 54 Szwedka) i zanotowały 69 kończących uderzeń (36-33 dla Arvidsson) W ciągu dwóch godzin i 34 minut tenisistki zafundowały sobie i kibicom 18 przełamań - Woźniacka miała 17 break pointów i wykorzystała 10, a Arvidsson z 11 okazji na przełamanie zamieniła osiem.
- To bardzo wolna nawierzchnia, więc ciężko jest kończyć wymiany. Próbujesz uderzać mocniej i zaczynać robić błędy - powiedziała Woźniacka. - Sofia w tym tygodniu grała świetnie, pokonała kilka bardzo dobrych tenisistek. Ona również grała coraz lepiej za każdym razem, gdy się spotykałyśmy, naprawdę musiałam w ten mecz włożyć dużo wysiłku. Cieszę się, że w końcu jestem w finale i będę miała kolejny mecz do rozegrania. Dla Dunki będzie to pierwszy finał turnieju rangi Premier od sierpnia 2011 roku, gdy triumfowała w New Haven.
Mistrzyni US Open 2011 Samantha Stosur (WTA 9) wyszła na prowadzenie 3-2 w bilansie spotkań z triumfatorką Rolanda Garrosa 2008 Aną Ivanović (WTA 12) i osiągnęła drugi finał w sezonie (Dauha) oraz 15. w karierze. Australijka poza triumfem na Flushing Meadows wygrała jeszcze tylko turnieje w Osace (2009) i Charleston (2010). Dla Ivanović był to drugi półfinał w roku (Indian Wells). Serbka po raz pierwszy od 2004 roku (wtedy zadebiutowała w Top 100) sezon ukończy bez finału w WTA Tour. Czeka ją jeszcze występ w finale Pucharu Federacji (w dniach 3-4 listopada Serbia grać będzie w Pradze z Czechami). W poprzednich dwóch sezonach była liderka rankingu triumfowała na Bali w "małych" mistrzostwach WTA - w tym roku turniej ten odbędzie się w Sofii w dniach 30 października - 4 listopada.
W I secie Ivanović dała pokaz efektownej gry, jak za swoich najlepszych lat, co znalazło odzwierciedlenie w statystykach - 20 kończących uderzeń przy 10 niewymuszonych błędach. Serbka w partii tej od 2:2 zdobyła cztery gemy z rzędu. W II secie Stosur od 3:3 podkręciła tempo - w siódmym gemie wróciła z 0-30, a w ósmym przełamała rywalkę popisowym krosem forhendowym. Seta zakończyła gemem serwisowym na sucho, a w III partii od 1:2 zgarnęła pięć kolejnych gemów. Przy 2:2 Ivanović nabawiła się kontuzji uda - po interwencji medycznej wróciła na kort, ale nie była już w stanie nic wskórać. W trwającym jedną godzinę i 50 minut spotkaniu Serbka zaserwowała osiem asów, ale tylko jednego w III partii. Stosur nie miała ani jednego asa, za to zrobiła cztery podwójne błędy, ale w ostatecznym rozrachunku okazała się lepsza o jedno przełamanie (4-3) i zdobyła o osiem punktów więcej (84-76).
- Ana bez wątpienia grała dobry tenis w I secie. Miała dobre pierwsze uderzenie w wymianach i spychała mnie od razu do defensywy. Musiałam więc to odwrócić - powiedziała Stosur. - W II secie zaczęłam lepiej serwować i wchodzić w kort do returnów. Poprawiłam poruszanie się i mogłam wyprowadzać moje pierwsze uderzenia. Od tamtej pory grałam tak do końca meczu. Choć przegrałam I seta, wciąż myślałam, że mogę wygrać.
Stosur wygrała z Woźniacką trzy z pięciu meczów, w tym oba ich spotkania na korcie twardym - w półfinale w Osace w 2009 oraz w fazie grupowej Mistrzostw WTA w 2010 roku. - To jedna z tych nawierzchni, do której naprawdę musisz przywyknąć - stwierdziła Australijka, która w Moskwie gra po raz pierwszy od 2006 roku. - Nie każde uderzenie będzie doskonałe i nie możesz na niej szybko kończyć wymian. Z taką tenisistką jak Karolina będzie ciężko, ponieważ jest konsekwentna i przebija dużo piłek. Muszę się przygotować na to, by w wymianie czekać do czasu, aż nie dostanę tego, czego chcę. Wtedy będę mogła być gotowa na kolejną piłkę.