Agnieszka Radwańska (WTA 3) odniosła nad Jeleną Janković (WTA 24) czwarte zwycięstwo w szóstym meczu i w środę na korcie numer 1 (nie ma na nim zainstalowanych kamer) zagra z pogromczynią Kai Kanepi, amerykańską kwalifikantką Jamie Hampton (WTA 91). Krakowianka rok temu podczas azjatyckiej wyprawy wygrała zarówno turniej w Tokio, jak i w Pekinie. W tej pierwszej po drodze pokonała właśnie Janković (w III rundzie 2:6, 6:4, 6:0), by w półfinale okazać się lepszą od Wiktorii Azarenki oraz w finale od Wiery Zwonariowej. Polka z 22-letnią Hampton grała dwa razy i oba spotkania wygrała.
W I secie Janković, finalistka imprezy z 2009 roku, nie mogła się zdecydować czy atakować czy grać z kontry i w efekcie ni to atakując, ni broniąc się wyrzucała banalnie proste piłki. Serbka spóźniała się, źle się ustawiała, fatalna była w jej wykonaniu praca nóg. W II partii, gdy przegrywała już 0:3, odnalazła rytm, przestała oddawać punkty za darmo, sama kilka zdobyła w efektowny sposób i mecz stał się dużo ciekawszy. Była liderka rankingu mogła nawet wygrać II seta, lecz od stanu 5:4, gdy miała serwis przegrała trzy kolejne gemy. W trwającym 96 minut spotkaniu Janković popełniła 38 niewymuszonych błędów przy 16 kończących uderzeniach. Radwańskiej naliczono 10 piłek wygranych bezpośrednio i 22 błędy własne.
Ula Radwańska lepsza od Ivanović
Na początku meczu obie tenisistki obdarowywały się niewymuszonymi błędami. Po obustronnych przełamaniach, w trzecim gemie I seta Radwańska utrzymała podanie na sucho. W czwartym gemie Janković wzmocniła tempo, zagrała kilka dobrych piłek i od 0-15 zdobyła cztery punkty. W piątym gemie Polka znalazła się w tarapatach, ale wróciła z 15-40 pierwszego break pointa odpierając odwrotnym krosem forhendowym, a w szóstym po raz drugi przełamała Serbkę. Była liderka rankingu miała 30-0, ale cztery kolejne piłki padły łupem Radwańskiej - na 30-30 wyrównała szczęśliwym bekhendem po taśmie, a później dwa proste błędy dołożyła Janković. Łatwy gem serwisowy dał krakowiance prowadzenie 5:2. Potężnie przestrzelonym bekhendem Serbka w ósmym gemie dała Agnieszce dwie piłki setowe. Polka wykorzystała już pierwszą pięknym bekhendowym drop-szotem. W całej partii tenisistki popełniły w sumie 28 niewymuszonych błędów (19 Janković, dziewięć Radwańska) oraz miały sześć kończących uderzeń (5-1 dla Serbki).
W trzech pierwszych gemach II seta Janković zdobyła tylko dwa punkty. Drugiego gema Serbka zakończyła podwójnym błędem, a Radwańska utrzymując podanie na sucho podwyższyła na 3:0. Serbka wróciła do gry w piątym gemie, gdy returnem wymuszającym błąd odrobiła stratę przełamania. W szóstym gemie była liderka rankingu zdobyła dwa efektowne punkty (bekhend + drajw-wolej, stop-wolej) oraz okazała się wytrwalsza w maratońskiej wymianie i wracając z 15-30 wyrównała na 3:3. Dużo staranniejsza niż w I secie była liderka rankingu w dziewiątym gemie wypracowała sobie dwa break pointy popisując się m.in. efektownym smeczem po wcześniejszym bardzo dobrym returnie. Polce z kolei smecz nie wyszedł, piłka wróciła na jej stronę i nie zmieściła w korcie drop-szota z woleja. Krakowianka rzuciła wszystkie siły do ataku i dwie efektowne akcje przyniosły jej dwie okazje na przełamanie powrotne. Janković doprowadziła do równowagi, ale podwójnym błędem dała Agnieszce break pointa, którego ta wykorzystała forhendem wymuszającym błąd. W 11. gemie popisała się stop-wolejem forhendowym i po twardej walce utrzymała podanie, by pójść za ciosem i zakończyć mecz przełamaniem. Ciągnąca się w nieskończoność wymiana zakończona błędem Janković dała Radwańskiej piłkę meczową i po błędzie Serbki spotkanie dobiegło końca.
Toray Pan Pacific Open, Tokio (Japonia)
WTA Premier 5, kort twardy (Decoturf), pula nagród 2,168 mln dol.
wtorek, 25 września
II runda gry pojedynczej:
Agnieszka Radwańska (Polska, 3) - Jelena Janković (Serbia) 6:2, 7:5
Bo coś mi się te godziny pokręciły.