Po nieco ponad dwóch godzinach finału Wimbledonu Roger Federer i Andy Murray (4:6, 7:5, 1:1 i 40-0 przy serwisie Federera w trzeciej partii) zeszli do szatni z powodu gwałtownych opadów deszczu.
Wróciła finezja i genialne poruszanie się po korcie. Maestro w natarciu, ale nie spisywałbym nieziemskiego Murraya na straty. Jak napisali na wimbledon.com - obecnie wzgórze Henmana to nie góraCzytaj całość
Zalogowani mogą więcej
Dodaj ulubione ligi, drużyny i sportowców, aby mieć ich zawsze pod ręką