Jako pierwsza z turniejem pożegnała się Julia Görges, która niespodziewanie uległa Klárze Zakopalovej (WTA 51). Pierwsza godzina spotkania nie sugerowała takiego rozstrzygnięcia. Niemka przełamała rywalkę już w pierwszym gemie serwisowym i do końca seta nie dała wydrzeć sobie prowadzenia, wygrywając 6:3. W drugiej partii niemiecka tenisistka straciła serwis na 1:3, jednak w kolejnym gemie odrobiła straty. Tenisistki utrzymywały własne podania i losy seta rozstrzygnęły się w końcówce. Przy stanie 5:5 Görges miała dwie kolejne szanse na przełamanie rywalki, w tym jedną przy drugim serwisie, jednak zagrała słaby return. Czeszka chwilę później zdobyła breaka i wygrała partię 7:5.
W trzeciej odsłonie Niemka nie miała wiele do powiedzenia. Zakopalová szybko wyszła na prowadzenie 4:0 i w tym momencie Görges poprosiła o pomoc interwencję fizjoterapeuty (problemy z lewym udem). Lekko utykająca Niemka dokończyła spotkanie, wygrywając w secie honorowego gema.
Sensacją dnia była klęska Marii Szarapowej. Rosjanka uległa 4:6, 4:6 Andżelice Kerber (WTA 27), mimo przewagi przełamania w obu setach. Styczniowa finalistka Australian Open popełniła w spotkaniu ponad 30 niewymuszonych błędów, wiele z nich w kluczowych momentach.
- To był ciężki dzień. Moja przeciwniczka grała doskonale, choć miałam szanse w obu setach, prowadziłam z przełamaniem. Kerber grała dziś lepiej ode mnie, a ja nie zaprezentowałam się tak, jak chciałam. Mimo tego, że ostatni mecz wygrałam z nią 6:1, 6:2, nie zlekceważyłam rywalki. Jest silna, leworęczna i wciąż robi duże postępy - mówiła Rosjanka na pomeczowej konferencji.
Ciężką batalię z Robertą Vinci odbyła faworytka gospodarzy, Marion Bartoli. Włoszka przez półtora seta nie dawała rywalce najmniejszych szans. Podcinała mnóstwo piłek, często zmieniając rotacje i czarując dropszotami, co obnażało niedostatki Francuzki (gra oburęcznym zarówno bekhendem, jak i forhendem). Jednak przy stanie 1:4 w drugiej partii z podwójnym przełamaniem, do głosu doszła Bartoli, która wygrała pięć kolejnych gemów.
W trzeciej odsłonie Włoszka konsekwentnie realizowała swój plan i wydawało się, że prowadząc 5:2 i serwując na mecz nie zmarnuje okazji. Powtórzyła się jednak sytuacja z partii drugiej. Francuzka ponownie złapała drugi oddech i zdołała wyrównać na 5:5. Przy prowadzeniu 6:5 miała dwie piłki meczowe, jednak Vinci zdołała je odeprzeć i decydował tie-break. W nim górą była Francuzka, która oddała rywalce zaledwie dwa punkty.