Isia, wykonaj skok po wiktorię!

Podczas polskiej zimy, a australijskiego lata, w nocy polskiego, a w południe australijskiego czasu Agnieszka Radwańska walczyć będzie o wiktorię nad Wiktorią Azarenką. O pierwszy w karierze półfinał Wielkiego Szlema.

W kraju, w którym lepiej z kangurami nie zadzierać (przekonała się o tym w zeszłym roku Karolina Woźniacka), Isia rozegra być może przełomowy bój w swojej karierze. Jeśli uda się jej pokonać Azarenkę drzwi do historycznego polskiego triumfu w Wielkim Szlemie zostaną szeroko otwarte. Obie tenisistki znają się jak łyse konie, ich pojedynki zawsze były niezwykle zacięte (na 10 pięć trzysetowych).

Za Radwańską przemawia taktyczny spryt, konsekwencja i bardzo stabilna forma od jesieni. W Melbourne po mękach z Bethanie Mattek-Sands łatwo rozprawiła się z trzema rywalkami, a szczególne wrażenie zrobiła w meczu z Julią Görges, której całkowicie zdezorganizowała grę swoimi technicznymi fajerwerkami. Jeśli będzie tak spokojna i pewna swojej gry (w meczu z Niemką ledwie trzy niewymuszone błędy) jestem spokojny o jej zwycięstwo, bo Azarenka wybijana z uderzenia mieszaniem piłek często nie potrafi zachować zimnej krwi na korcie. Białorusinka jest raczej typem defensorki (choć aktywnej) wykonującej fenomenalną pracę na linii końcowej i bardzo dobrze kontrującej. Wystarczy wystrzegać się jak ognia jej bekhendu (tak jak forhendu Görges), wybijać ją z uderzenia mieszaniem długich i krótkich piłek i droga do zwycięstwa jest otwarta, bo Wika nie ma w zanadrzu fajerwerków, którymi może zaskoczyć rywalkę. Proste jak drut.

Jeśli to takie proste to czemu bilans ich spotkań to 7-3 dla Azarenki? Wszystko oczywiście rozbija się o kondycję, którą nad krakowianką Białorusinka góruje. Polka w ostatnich miesiącach jednak zdecydowanie poprawiła sprawność fizyczną oraz poruszanie się po korcie. Isia nie przez przypadek pokonała Wikę w Tokio po morderczej trzysetowej batalii, gdy jej fala wznosząca dopiero nadchodziła. W Sydney przegrała po kolejnym twardym trzysetowym boju, lecz gdy mierzą się ze sobą dwie tak dobrze znające się tenisistki szala zawsze może się przechylać to na jedną, to na drugą stronę, aż w końcu pozostać po tej właściwej, polskiej stronie. Francesca Schiavone też przez długi czas była utrapieniem krakowianki, aż w końcu odniosła nad Włoszką jedno zwycięstwo i potem nastąpiła cała seria wiktorii. Czas na wiktorię nad Wiktorią! Kiedy jeśli nie teraz, gdy ta fala jest coraz wyższa i coraz bliżej kulminacji?

Tomasz Wiktorowski mówi, że Azarenka jest faworytką, a Radwańska to pretendentka. Pozycja, na jakiej znajduje się Polka jest idealna do wejścia na kolejny schodek kariery. Ta zimowa noc przypominająca nam, że gdzieś tam na krańcu świata trwa lato, może być bardzo gorąca. Isia wykonaj skok po wiktorię!

Źródło artykułu: