AO: Clijsters i Na Li nie mają litości. Hantuchová bez serwisu w III rundzie

Broniąca tytułu Kim Clijsters (WTA 14) pokonała Stéphanie Foretz (WTA 107) i awansowała do III rundy wielkoszlemowego Australian Open rozgrywanego na kortach twardych w Melbourne.

Było to drugie spotkanie obu zawodniczek. W 2002 roku w Miami Belgijka pokonała Francuzkę 6:2, 6:3. Tym razem obrończyni tytułu była dla rywalki jeszcze bardziej bezlitosna. Forma 28-letniej Clijsters pozostawała zagadką, bo w półfinale w Brisbane w meczu z Danielą Hantuchovą, z którą zmierzy się w Melbourne w III rundzie, skreczowała z powodu kontuzji lewego biodra. Jak na razie była liderka rankingu bez większych problemów wygrała swoje pierwsze mecze. W ubiegłym sezonie Belgijka wywalczyła swój czwarty wielkoszlemowy tytuł i pierwszy poza Flushing Meadows czyniąc to w imponującym stylu (jedynego seta dopiero w finale urwała jej Na Li).

Po małych problemach w gemie otwarcia I seta (wróciła z 15-30) oraz w trzecim (po raz drugi na przewagi) Clijsters całkowicie zdominowała przebieg meczu. W drugim, czwartym i szóstym gemie łatwo przełamała Foretz, która w całym secie w swoich gemach zdobyła w sumie trzy punkty. Jedynego gema w całym meczu Francuzka wywalczyła na 1:1 w II secie. W ciągu 47 minut broniąca tytułu Belgijka zanotowała 16 kończących uderzeń przy 13 niewymuszonych błędach (rywalka dwie piłki bezpośrednio skończone przy 12 błędach własnych) oraz wykorzystała pięć z siedmiu break pointów sama broniąc jednego.

Na Li (WTA 6) nie dała żadnych szans Olivii Rogowskiej (WTA 168) zwyciężając 6:2, 6:2. Już w drugim gemie Chinka przełamała Rogowską dwukrotnie pokazując siłę swojego forhendu. Młoda reprezentantka gospodarzy z pomocą grającej na początku nierówno ubiegłorocznej finalistki odrobiła stratę, lecz w czwartym gemie ponownie została przełamana. Tym razem Australijka oddała podanie po grze na przewagi robiąc dwa podwójne błędy. Na Li gemem serwisowym na sucho (forhend wzdłuż linii, as, wolej) podwyższyła prowadzenie na 4:1 i kontrolowała sytuację. W ósmym gemie Rogowska roztrwoniła prowadzenie 30-0 robiąc dwa podwójne błędy, w tym przy drugiej piłce setowej dla Chinki. W II secie od stanu 2:2 mistrzyni Rolanda Garrosa 2011 zdobyła cztery gemy, w szóstym przełamała psującą na potęgę Australijkę (w ciągu 62 minut gry 29 niewymuszonych błędów przy zaledwie pięciu kończących uderzeniach), w siódmym forhendem wzdłuż linii utrzymała podanie i mecz zakończyła przy serwisie rywalki. Na Li, która sezon rozpoczęła od finału w Sydney (nie obroniła tytułu przegrywając z Wiktorią Azarenką), w kolejnej rundzie zmierzy się z Anabel Mediną (WTA 28). Hiszpanka rozbiła Olgę Goworcową (WTA 114) 6:1, 6:0.

Hantuchová (WTA 21) wymęczyła zwycięstwo nad Łesią Curenko (WTA 111) 4:6, 6:4, 6:3. W pierwszych dwóch setach tenisistki oddawały podanie z podziwu godną konsekwencją (20 gemów - 16 przełamań). W I partii Ukrainka od stanu 4:4 zdobyła dwa decydujące gemy w 10. popisując się dwoma ładnymi bekhendami. Od stanu 2:3 w II secie Hantuchová zaczęła coraz mocniej dochodzić do głosu, choć nie można powiedzieć, by przejęła kontrolę nad wydarzeniami na korcie. Słowaczka zdobyła trzy kolejne gemy, by przy 5:3 i własnym podaniu nie wykorzystać dwóch piłek setowych. Partię tę zakończyła łatwo przełamując rywalkę. W decydującym secie po tradycyjnej utracie podania w gemie otwarcia urodzona w Popradzie 28-latka zdobyła cztery kolejne gemy i prowadziła 4:1. Hantuchová zerwała z tradycją i do końca seta nie dała się już przełamać ani razu. Mecz zakończyła w dziewiątym gemie, po obronie break pointa awans dały jej dwa drop-szoty (jednym zdobyła punkt bezpośrednio, a przy meczbolu ściągnęła rywalkę do siatki i minęła ją krosem bekhendowym). Słowaczka, która sezon rozpoczęła od finału w Brisbane i ćwierćfinału w Sydney, zrobiła 50 niewymuszonych błędów (razem z rywalką przekroczyły "setkę", Curenko naliczono ich 53). Obie tenisistki zgodnie popełniły po siedem podwójnych błędów, Słowaczka była dużo skuteczniejsza w wykorzystaniu break pointów (10 z 14, Ukrainka dziewięć z 18).

Jeśli w kolejnej rundzie urodzoną w Popradzie 28-letnią półfinalistkę Australian Open 2008 również tak mocno zawiedzie serwis, będzie musiała prosić Clijsters o jak najniższy wymiar kary. Bilans zdecydowanie przemawia za Belgijka (9-1), która zanim w Brisbane skreczowała wygrała ze Słowaczką seta. Hantuchová choć wygrała z byłą liderką rankingu mecz to jeszcze nie wygrała z nią pełnego seta.

Iveta Benešová (WTA 46), która w Brisbane pokonała Samanthę Stosur, zwyciężyła Shuai Peng (WTA 17) 6:2, 6:4. Czeszka i Chinka w ubiegłym sezonie dotarły w Melbourne do 1/8 finału notując najlepszy w karierze wynik w Wielkim Szlemie. 28-latka z Mostu podwyższyła bilans spotkań z Peng na 3-0.

Program i wyniki turnieju kobiet

Komentarze (3)
avatar
chieri
18.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na Li zawsze potrafi się mobilizować na najważniejsze imprezy i być może znowu sprawi niespodziankę i tak samo jak rok temu dojdzie do finału? o Kim Clijsters co tu dużo mówić - wygrała i gra d Czytaj całość
avatar
RvR
18.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na Li i ta druga Chinka...Jie Zheng, mogą narobić w Melbourne szumu. Czują się w Australii prawie jak u siebie w domu.