Zwycięzca lipcowego turnieju ATP Challenger w Poznaniu zainaugurował czwartkowe mecze na korcie centralnym. Portugalczyk stracił pierwszego gema serwisowego, a Francuz dołożył do tego gładko wygrane swoje podanie i prowadził już 3:1. Machado wykrzykiwał coś do siebie między punktami. Denerwował się wszystkim: kibicami, którzy zmieniali miejsca w trakcie wymian, wiatrem, piłkami przeciwnika, które plasował w linie i swoją grą. Portugalczyk w całym meczu popełnił tylko dwa błędy serwisowe, ale w obu przypadkach drugie podanie lądowało metr za polem. Francuz tylko na początku stworzył zagrożenie rywalowi, po wygranych trzech gemach, żadnego więcej już nie zapisał na swoje konto. Machado biegał do wszystkich piłek, często kończył wymiany, co bardzo podobało się publiczności. Choć Portugalczyk nie miał swojego dnia, bo mylił się częściej niż zwykle, pokazał klasę i awansował do ćwierćfinału po zwycięstwie 6:3, 6:0.
Po meczu Rui Machado mówił m.in. o miejscu, w którym chciałby mieszkać: - Kocham mój kraj. Obecnie trenuję w Barcelonie i mówi się, że to najlepsze miejsce w Europie do zamieszkania, ale ja chciałbym mieszkać w swojej ojczyźnie. Mam 27 lat, dopiero kilka tygodni temu odkryłem piękne plaże w pobliżu mojego domu, mogę tam jeszcze wiele odkryć. Jestem otwarty na cały świat, dużo przede mną do zobaczenia, ale w Portugalii czuję się najlepiej. Jednym z powodów, dla których tak często Machado ostatnio gra w Polsce jest to, że jego brat ożenił się z Polką. W Poznaniu zapewnił, że nasz kraj jeszcze odwiedzi i słowa dotrzymał, teraz walczy o kolejny tytuł.
Portugalczyk w czwartek zagra jeszcze w ćwierćfinale gry podwójnej. W parze z João Souzą zmierzy się z deblem Martin Emmrich / Andreas Siljeström.
Nie wcześniej niż o godzinie 19. na kort wyjdzie Marcin Gawron i o ćwierćfinał zagra z Horacio Zeballosem. Turniej Pekao Szczecin Open rozgrywany jest przy alei Wojska Polskiego 127 na kortach tenisowych Fundacji Promasters.
