24-letni Murray zwyciężył starszego od siebie o siedem lat Chelę po raz siódmy z rzędu (bilans: 7-1). Obaj grali ze sobą trzykrotnie w międzynarodowych mistrzostwach Francji, a reprezentant Wielkiej Brytanii oddał w Paryżu Argentyńczykowi zaledwie jednego seta, podczas ubiegłorocznej edycji tej wielkoszlemowej imprezy. Teraz jednak przed pochodzącym z Dunblane tenisistą pojedynek z aktualnym liderem światowego rankingu. Murray był już w stanie w tym roku urwać seta Nadalowi na kortach ziemnych w Monte Carlo, lecz Hiszpan wciąż legitymuje się lepszym bilansem bezpośrednich gier (10-4).
W środowym spotkaniu z Chelą Murray świetnie radził sobie podczas dłuższych wymian, sporo z nich kończąc przy siatce (28 z 39). Zanotował ponad dwukrotnie więcej wygrywających uderzeń niż Argentyńczyk (68-29), lecz nie uniknął również sporej liczby błędów niewymuszonych (44-35). Szkot wykorzystał 8 z 16 wypracowanych break pointów, na co weteran z Buenos Aires odpowiedział tylko pięcioma przełamaniami.
Na początku pojedynku zarysowała się wyraźna przewaga Cheli, który dzięki znacznej liczbie błędów własnych Murraya prowadził już nawet 4:1. Ta chwilowa niedyspozycja Szkota spowodowana była nie tylko lekkim zdenerwowaniem, ale wciąż niewyleczonym urazem kostki. Z czasem rozstawiony z numerem czwartym zawodnik złapał swój rytm i zaczął odrabiać straty. Argentyńczyk stracił podanie w szóstym gemie, ale utrzymał serwis przy kolejnej okazji na 5:3. W dziewiątym gemie miał dwa setbole przy podaniu rywala, a w kolejnym gemie, przy następnej piłce setowej, popełnił podwójny błąd. Murray takiej szansy z rąk już nie wypuścił i w tie breaku sprawnie wypunktował przeciwnika.
Wydawało się, że Szkot złapał wiatr w żagle. Wywalczył przełamanie już w pierwszym gemie drugiej odsłony, a podwójny błąd serwisowy Cheli dał mu wysokie prowadzenie 4:1. Murray jednak aż trzykrotnie z rzędu nie utrzymał własnego podania, marnując setbola w ósmym oraz w dziewiątym gemie. Argentyńczyk wyrównał stan w secie na 5:5, lecz nie udało mu się po raz drugi doprowadzić do tie breaka. Murray wywalczył kluczowe przełamanie w 11. gemie, a następnie zakończył tę część meczu przy czwartej piłce setowej.
24-latek z Dunblane dopiero teraz się uspokoił i całkowicie kontrolował wydarzenia na korcie. Kolejny prezent od Cheli (podwójny błąd) dał mu cennego breaka w gemie otwierającym trzecią partię. Szkot w całym secie popełnił zaledwie cztery niewymuszone błędy i grając swój tenis, błyskawicznie powiększył przewagę. Drugie przełamanie uzyskał w siódmym gemie i po obronie wypracowanego przez Argentyńczyka break pointa, zakończył to spotkanie przy pierwszym meczbolu.