28-letni leworęczny Gremelmayr przed dwoma laty był 59. rakietą świata; z Top 100 wypadł na dobre w kwietniu ubiegłego roku. Ale w tym sezonie osiągnął wysoką formę: wygrał już trzeci challenger (wcześniej w Cremonie i Scheveningen). W Poznaniu przed rokiem dotarł do ćwierćfinału, a przed trzema laty zatrzymał się w I rundzie.
W niedzielę na poznańskim Golęcinie, w drugim z trzech polskich challengerów, rozegrano także zaległe półfinały. Gremelmayr poradził sobie z Danielem Muñozem (ATP 203). Kuzniecow, ubiegłoroczny mistrz juniorskiego Wimbledonu, w tie breaku trzeciego seta pokonał Dušana Lojdę (ATP 178), pogromcę broniącego tytułu Łuczaka i triumfatora turniejów Futures w Krakowie i Gliwicach.
Na starcie eliminacji stanęło w Poznaniu 20 Polaków, z których do głównej drabinki awansował tylko Dawid Olejniczak. W turnieju zobaczyliśmy sześciu rodaków, ale tylko Olejniczak przeszedł I rundę. Od siódmej edycji turnieju gorsza w wykonaniu gospodarzy była tylko ta z 2006 roku, kiedy zwycięstwa nie odniósł żaden z siedmiu biało-czerwonych.
13 września w Szczecinie ma wystartować challenger o maksymalnej dla cyklu puli nagród 106,5 tys. euro. Ten sam termin ma Puchar Davisa i mecz Łotwa-Polska, a więc na starcie największego polskiego turnieju męskiego nie należy spodziewać się Kubota, Przysiężnego, może także nie Janowicza.