Turniej natomiast, będąc w ATP pierwszym w tym roku z serii Masters, zaś w WTA należąc do klasy Tier I, zgrupuje w ciągu dwóch tygodni, łącznie z czasem eliminacji do turnieju głównego, około 250 najlepszych zawodników „białego sportu” obu płci równocześnie. Stanowi on, po zawodach Wielkiego Szlema, najwyższej rangi imprezę tenisową. Przy czym po raz pierwszy w tym roku, nie licząc Australian Open, zmierzą swe siły specjaliści w grze na ceglanej mączce, grający dotychczas głównie w Ameryce Południowej i Łacińskiej, z tenisistami czującymi się lepiej na twardej nawierzchni. Pula nagród sięga 3 milionów 589 tysięcy dolarów dla mężczyzn oraz 2 milionów 100 tysięcy dla kobiet.
W poniedziałek, 10 marca zaczęły się gry eliminacyjne WTA, w środę, 11 marca startuje turniej główny. Rozgrywki mężczyzn ATP ruszają analogicznie o jeden dzień później, czyli od wtorku - kwalifikacje, od czwartku natomiast - turniej główny. Obrońcami tytułów z 2007 roku są w swych kategoriach Rafael Nadal, który wygrał z Novakiem Djokovicem oraz Daniela Hantuchova, po pokonaniu w finale Swietłany Kuzniecowej. Oboje rozpoczęli nawet nieźle w roku 2008 dochodząc do półfinału Australian Open, ale potem Nadalowi się już nie bardzo wiodło, również w Dubajju, gdzie przegrał w ćwierćfinale z Andym Roddickiem, a o Hantuchovej słuch zaginął od jej kreczu w ćwierćfinałowym meczu ze Szwajcarką Timeą Bacsinszky w Proximus Diamond Games w Antwerpii. Ale, oczywiście, tytułu bronić będzie. Chociaż łatwo nie będzie, bo walczyć będą wszystkie tenisistki, mające ambicję przodowania, a także broniące swej pozycji w rankingu WTA.
Zabraknie Justine Henin, której nie ma na liście i która nie zaplanowała wyjazdu do Indian Wells; Justine jest zapewne jeszcze pod wrażeniem przegranej z Francescą Schiavone w Dubajju. Na jej stronie internetowej widnieje sprawozdanie z jej przegranego meczu, w którym mówi się, że Włoszka - będąca z postawy raczej bokserką - postawiła sobie za zadanie zamęczyć rywalkę, nie dać jej chwili wytchnienia, zagonić ją aż do utraty sił. I to jej się w Dubajju udało. Możliwe, że Belgijka czuje się urażona stylem, w jakim została pokonana.
Tak jak wśród kobiet pierwsza rakieta boryka się ze sobą, od Australian Open począwszy, tak swoje problemy ma również jedynka rankingu ATP. Okazało się, że Roger Federer zapadł na ciężką chorobę, zwaną mononukleozą, i opadł w rezultacie z sił. Słyszało się wprawdzie o zatruciu pokarmowym tuż przed rozpoczęciem rozgrywek w Melbourne, ale nie miała ta informacja wówczas zbyt dużej wagi i nikt chyba jej poważnie nie potraktował. Podobno wyleczony już Roger, po ostatniej wygranej z Petem Samprasem w Nowym Yorku, wystąpi w Indian Wells. A kto jeszcze?
Organizatorzy przyznali, oczywiście, sporo dzikich kart amerykańskim zawodnikom popierając ich rozwój. Ale kilka kart otrzymali także europejscy tenisiści. Jedną z nich dostał Chorwat, Mario Ancic, którego identyczna (jak Federera) choroba na wiele miesięcy wyeliminowała z konkurencji i w rezultacie - z pierwszej dziesiątki ATP. To, że ostatnio mógł się znów popisać dobrymi wynikami w Marsylii i w Rotterdamie, przemówiło na jego korzyść. Kolejną dziką kartę przyznano siostrze naszej najlepszej tenisistki, 17-letniej Urszuli Radwańskiej - z takim między innymi uzasadnieniem, że jest aktualnie numerem jeden wśród juniorek na świecie, że wygrała juniorski Wimbledon w 2007 roku itd. Rosjanka Anastazja Piwowarowa otrzymała trzecią dziką kartę dla obcokrajowców.
Spośród profesjonalistów nie zabraknie nikogo, kto liczy się i chce się liczyć w światowej stawce. Do 78. miejsca w rankingu ATP wszyscy zapowiedzieli swój udział, oprócz Juana Martina del Porto (50. ATP, według listy z 28 stycznia 2008). Naturalnie, będą tam: Novak Djokovic, Rafael Nadal; finalista Australian Open, Afro-Francuz Jo-Wilfried Tsonga; zwycięzca Barclays Dubai Tennis Championships 2008, Andy Roddick, który w ubiegłym roku przegrał w Indian Wells w półfinale z Rafaelem Nadalem, także jest na liście uczestników. Większość owych tenisowych graczy nie wymaga rekomendacji. Warto może przypomnieć zawodnika mniej znanego w porównaniu z tym doborowym towarzystwem, Jo-Wilfrieda Tsongę (18. ATP), który zrobił furorę w Australian Open 2008, gdzie pokonał kolejno: Andy Murraya, Richarda Gasqueta, Michaiła Jużnego, Rafaela Nadala, i przegrał dopiero w finale z Novakiem Djokovicem.
Ana Ivanovic (nr 1), ubiegłoroczna finalistka Swietłana Kuzniecowa (2), Jelena Jankovic (3), zdrowa już Maria Szarapowa (4), Daniela Hantuchowa (5) - to tylko parę bardziej znanych nazwisk. A, i oczywiście Lindsay Davenport (24), młoda mama i sześciokrotna triumfatorka Pacific Life Open. Lista uczestniczek turnieju jest trochę poszatkowana, nie tak pełna, jak w przypadku panów, niemniej wystąpi w turnieju sporo liczących się tenisistek, oprócz już wymienionych, naturalnie. Z pierwszych pięciu zawodniczek listy rankingowej WTA cztery grają w Indian Wells.
Warto na pewno zatrzymać się na chwilę przynajmniej nad informacją o tenisie damskim w Polsce, która płynie stamtąd do kraju. Otóż w turnieju grają trzy Polki: Marta Domachowska oraz Agnieszka i Urszula Radwańskie. Agnieszka została rozstawiona z numerem dziesięć, co przy jej miejscu rankingowym na pozycji 19. najlepiej świadczy o niepełnej obsadzie tego prestiżowego turnieju. Pierwszą jej rywalką będzie zwyciężczyni pojedynku między Francuzką, Natalie Dechy (71. WTA) a Ukrainką, Marią Korycewą (62. WTA), w trzeciej rundzie dojdzie najprawdopodobniej do meczu z interesująco, agresywnie grającą Włoszką Karin Knapp (35. WTA). Teoretycznie rzecz biorąc, Agnieszka Radwańska powinna się znaleźć w czwartej rundzie i powalczyć tam z rozstawioną z ósemką Dinarą Safiną.
Urszula wylosowała chińską opcję; w pierwszej rundzie zagra z Zi Yan (43. WTA) i jeśli jej się powiedzie trafi na drugą Chinkę, Na Li, rozstawioną z numerem 14. (23. WTA). Marta natomiast powalczy z Bułgarką, Cwietaną Pironkową (74. WTA), z którą grała już trzykrotnie. Ostatni ich mecz w ubiegłym roku przegrała w US Open w trzech setach. Ale ten jeden wygrany set, jak i fakt, że Marta miała bardzo dobre wyniki w ubiegłym roku na twardej nawierzchni - od wygranego turnieju ITF w Poitiers po 4. rundę w Australian Open kilkanaście w sumie wygranych spotkań - pozwala żywić nadzieję na zwycięstwo. A potem? Potem Ukrainka, Alona Bondarenko (24. WTA) spotka się z lepszą.
W sumie turniej Pacific Life Open zapowiada się bardzo ciekawie i w męskim, i w damskim wydaniu. W damskim przede wszystkim dlatego, że są tam wśród najlepszych również tenisistki znad Wisły. A kto zdoła przejść bez przegranego meczu ową długą turniejową drogę, najeżoną znanymi nazwiskami w tenisowym świecie, przekonamy się już niedługo.