Kseń chce zgody z polskimi sędziami i daje im podwyżkę

Prezes Polskiego Związku Tenisowego Jacek Kseń zgodnie z zapowiedzią w oficjalnym piśmie wyraził ubolewanie za swoje mocne słowa wypowiedziane pod adresem polskich sędziów liniowych podczas meczu Pucharu Davisa z Finlandią w Sopocie. W tym mieście ma osobiście przeprosić ich w dniach 24-25 kwietnia podczas spotkania Fed Cup z Hiszpanią.

W tym artykule dowiesz się o:

- Chciałbym przeprosić za moje emocjonalne podejście - pisze Kseń w piśmie datowanym na 31 marca, adresowanym do Prezydium Kolegium Sędziów. W pierwszy weekend marca został wrogiem numer jeden środowiska sędziowskiego, które oskarżył o sprzyjanie rywalom. Polacy przegrali 2-3 w meczu I rundy rozgrywek kontynentalnych.

Oburzone Kolegium Sędziów, autonomiczna komórka w strukturze PZT, wysłało w proteście list do Piotra Szkiełkowskiego, wiceprezesa do spraw organizacyjnych krajowej federacji. Kseń, 61-letni doktor ekonomii, od roku głowa sportu tenisowego w Polsce, podkreśla, że teraz kieruje do sędziów swoje prywatne słowa. - To list osobisty, a nie stanowisko Zarządu - i dalej: - Przepraszam za to wszystkich, którym nieświadomie sprawiłem przykrość - pisze.

I w osobistych słowach próbuje wyjaśnić emocjonalne zachowanie w Sopocie. - Miało szczególnie miejsce w piątym secie meczu Michała Przysiężnego z Kontinenem, kiedy usiadłem na ławce drużyny. Zostałem o to poproszony przez Marcina [Matkowskiego] i Mariusza [Fyrstenberga], jako że przyniosło nam to szczęście w meczu z Wielką Brytanią. Być może powinienem zostać na trybunie VIP, gdzie udałoby mi się uniknąć nadmiernych emocji. Te być może wynikały z tego, że jestem bardzo blisko drużyny, której staram się stworzyć jak najlepsze warunki przygotowań.

O swojej roli w przywróceniu dla kadry narodowej Łukasza Kubota Kseń mówił mediom na miejscu. Lubinianin potwierdzał, że to osoba prezesa była decydującą w jego powrocie. - Przez cały rok utrzymuję z zawodnikami bardzo bliski kontakt telefoniczny i mailowy. Często jestem na ich meczach w różnych częściach Europy - pisze w liście Kseń.

- Nigdy nie stwierdziłem, że meczu nie wygraliśmy z powodu sędziów, lecz podkreślałem wysoki poziom gry przeciwników i brak szczęścia. Zawodnicy w szatni stwierdzili natomiast (szczególnie Łukasz), że byli psychicznie wytrąceni z równowagi z powodu wywoływanych błędów stóp - relacjonuje, po czym przechodzi do technicznego opisu i mentalnego znaczenia tego nieprzepisowego zagrania, którego przypadki skrupulatnie liczył. - 21 błędów stóp wywołanych w Sopocie wystarczyłoby na cały pierwszy tydzień Roland Garros - stwierdza.

Przy tej okazji Kseń nie omieszka zaznaczyć, że od wyjazdu do Francji w 1978 roku nie opuścił dotąd ani jednej edycji wielkoszlemowego turnieju w Paryżu. - Byłem też kilka razy na Wimbledonie, US Open i wielu turniejach zawodowych - przyznaje. - Zauważyłem, że podejście polskich sędziów do błędów stóp jest zupełnie inne niż na tych turniejach. Wynika to z tego, że sędziowie starają się łapać zawodników na milimetrowym dotknięciu linii. W wielkich turniejach natomiast foot fault jest wtedy, gdy zawodnik znacząco przekroczy linię w sposób, który może ułatwić mu serwowanie.

Kseń zamieszcza sprostowanie sformułowań z listu sędziów: 1) nie wypowiadał się na temat ich strojów (mających być przedmiotem kpin ze strony zawodników), nawet nie interesował się tym tematem, 2) nie powiedział, że rozważa zerwanie kontaktów ze wszystkimi polskimi sędziami (komplet liniowych na mecz z Hiszpanią to Polacy), 3) uważa, że wynagrodzenie sędziów jest za małe i 4) nigdy nikogo nie pomówił o oszustwo, a jedynie o brak doświadczenia. W związku z trzecim punktem Zarząd PZT podniósł stawki sędziowskie. - Dość znacznie - podkreśla Kseń. - To wynik kompromisu między interesem sędziów i klubów.

Źródło artykułu: