W sobotę (22 marca) Aryna Sabalenka mierzyła się w 1/16 turnieju WTA w Miami. Rywalką kobiecego numeru jeden była Rumunka Elena-Gabriela Ruse, która w poprzedniej rundzie odprawiła z kwitkiem Magdalenę Fręch (6:4, 6:4).
Na starcie z Białorusinką Ruse wyszła z bandażem na udzie. Już pod koniec spotkania z Polką Rumunka potrzebowała przerwy medycznej, bo miała problemy ze zdrowiem. Te pokonały ją przy okazji starcia z Sabalenką.
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"
Po pierwszym secie, którego przegrała 1:6, 27-latka potrzebowała pomocy fizjoterapeutki. Po krótkiej przerwie tenisistka powróciła na kort, jednak nie na długo. Po rozegraniu czterech akcji pierwszego gema Ruse zdecydowała się skreczować.
Tym sposobem Sabalenka po zaledwie 38 minutach gry awansowała do 1/8 finału. Choć niewątpliwie jest to sukces, to liderka rankingu WTA nie była przesadnie z tego powodu zadowolona. Wszystko przez sposób, w jaki do tego doszło.
- Bardzo mi jej szkoda. Życzę jej szybkiego powrotu do zdrowia. Jest taka wojownicza. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje. Trudno cokolwiek powiedzieć o tym meczu. Po prostu dziękuję wam za przybycie i wsparcie. Uwielbiam wszystkie te plakaty i koszulki - powiedziała Sabalenka na korcie.
Dodajmy, że najbliższą rywalką Białorusinki będzie broniąca tytułu Amerykanka Danielle Collins lub Szwajcarka Rebeka Masarova.