Początek drugiego seta. Po znakomitej pierwszej partii Iga Świątek wchodzi gorzej w drugą odsłonę, a przy tym Jelena Rybakina zaczyna powoli wznosić się na wyżyny swoich możliwości. Polka przegrywa swój pierwszy gem serwisowy i reaguje zaskakująco emocjonalnie. Jest wyraźnie zdenerwowana.
Kilkanaście minut później Kazaszka prowadzi 2:1, ale Świątek ma trzy szanse na przełamanie powrotne. Rybakina jednak odrabia straty i wygrywa gema, głównie za sprawą swojej kapitalnej gry, zwłaszcza serwisem. Wszyscy kibice widzieli, jak Świątek z wściekłości uderza rakietą o kort. Tak emocjonalna reakcja w tym meczu była jeszcze przynajmniej jedna.
Wielu kibiców pewnie pomyślało sobie: "Iga, po co te nerwy? Przecież i tak prowadzisz w tym meczu, a tak naprawdę nic poważnego się nie stało". Część fanów z pewnością obawiała się, że tak duże emocje mogą po prostu zaszkodzić wiceliderce rankingu WTA.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa zachwyciła w Davos
Jednak takie emocjonalne reakcje to nic złego, kiedy potrafisz je przekuć w atut. A Iga coraz częściej potrafi to robić. A jeszcze niedawno takie nerwowe zachowania zwiastowały spiralę błędów. A teraz? Jak Świątek ze złości uderzyła rakietą w kort, to następnego gema wygrała do zera.
Oczywiście, trudno, by Iga czasem nie kipiała z nerwów, ale największe mistrzynie cechuje to, że potrafią to opanować i przekuć na swoją korzyść. I Polka zaczyna tak działać coraz lepiej.
Znakomicie także wytrzymała końcówkę starcia z Rybakiną. To Kazaszka słynie z tego, że w najbardziej newralgicznych momentach potrafi posłać kapitalny serwis. W tym spotkaniu to jednak Świątek często broniła się swoim podaniem. A Rybakina? Przy piłce meczowej popełniła podwójny błąd serwisowy, który pozwolił Świątek wygrać mecz 6:2, 7:5.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
mogłeś zachować się jak facet i powiedzieć: jak Iga przegra z Rybakiną, jest cienka, jak wygra, robię rząd - a robisz z siebie ofiarę losu, żenua...