Hubert Hurkacz w turnieju ATP 500 w Rotterdamie z pewnością chciał zatrzeć złe wrażenie po występie w Australian Open, gdzie odpadł już w drugiej rundzie. Rozstawiony z "ósemką" Polak odczarował zmagania w holenderskiej hali, w której w poprzednich latach mu się nie wiodło. Wygrał trzy mecze, pokonując po emocjonującej walce w ćwierćfinale Andrieja Rublowa.
O miejsce w finale nasz tenisista powalczył z turniejową "jedynką", czyli Carlosem Alcarazem. Choć Hiszpan w dwóch poprzednich meczach stracił jedynie sześć gemów, Hurkacz w meczu z Rosjaninem pokazał, że jest w dobrej dyspozycji. Dodatkową motywacją była też zapewne chęć odniesienia pierwszego w karierze zwycięstwa nad byłym liderem rankingu ATP po trzech porażkach.
Polak znakomicie wszedł w to spotkanie. Prezentował pewną postawę przy własnym podaniu, a dodatkowo już w drugim gemie zanotował przełamanie "na czysto". To pozwoliło 27-latkowi odskoczyć na 3:0. Nasz zawodnik mógł co prawda po chwili podwyższyć prowadzenie, jednak tym razem Hiszpan obronił break pointa.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Kolejny, niestety nieskuteczny atak, Hurkacz przypuścił w szóstym gemie. Czterokrotny mistrz wielkoszlemowy wrócił wówczas ze stanu 0:40 i obronił serwis. Po chwili, po emocjonującej walce, wykorzystał on z kolei pierwszą szansę, aby odrobić stratę przełamania i po utrzymanym podaniu doprowadził do remisu.
Alcaraz na tym się niestety nie zatrzymał. W dziewiątym gemie ponownie odebrał podanie Polakowi, który co prawda obronił trzy break pointy, ale przy czwartej szansie dla rywala musiał skapitulować. Po chwili Hurkacz nie wykorzystał swojej okazji, a rozstawiony z "jedynką" rywal pierwszą piłkę setową zamienił na zwycięstwo 6:4. Wrocławianin miał czego żałować, bowiem wpuścił przeciwnika do gry i przegrał pięć gemów z rzędu.
Polak już na otwarcie drugiego seta musiał bronić się przed kolejnym przełamaniem. Na szczęście udało mu się tego dokonać i obronić trzy break pointy. W późniejszych gemach nasz tenisista, podobnie jak rywal, pewnie bronili podań. Dyspozycja serwisowa obu zawodników nie dawała odbierającym cienia nadziei na wypracowanie przewagi.
Wyrównana gra sprawiła, że o losach zwycięstwa w tej odsłonie zadecydował tie-break. Przez długi czas panowie wygrywali punkty przy własnym podaniu. Jako pierwszy małe przełamanie zanotował Alcaraz, który po błędzie Hurkacza wyszedł na 5-4. Trzy kolejne akcje padły już jednak łupem Polaka, który wygrał 7-5 i doprowadził do trzeciej partii.
Początek trzeciego seta nie ułożył się po myśli Polaka. Dość stwierdzić, że na 13 pierwszych akcji wygrał tylko jedną, co oznaczało, że Hiszpan uciekł na 3:0 z przewagą przełamania. W czwartym gemie Hurkacz przerwał co prawda serię rywala, ale w kolejnych górą również byli podający. To sprawiło, że Alcaraz wygrał 6:3 i zameldował się w finale w Rotterdamie, w którym o tytuł powalczy z Australijczykiem Alexem de Minaurem.
ABN AMRO Open, Rotterdam (Holandia)
ATP 500, kort twardy w hali, pula nagród 2,563 mln euro
sobota, 8 lutego
półfinał gry pojedynczej:
Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) - Hubert Hurkacz (Polska, 8) 6:4, 6:7(5), 6:3