Nikt się tego nie spodziewał po Djokoviciu. Nadejdą wielkie zmiany?

Getty Images / Fred Lee oraz Amir Hamzagic/Anadolu / Na zdjęciu: Novak Djoković i protesty w Serbii
Getty Images / Fred Lee oraz Amir Hamzagic/Anadolu / Na zdjęciu: Novak Djoković i protesty w Serbii

Po ogromnej tragedii serbscy studenci walczą o zmiany w państwie. Protesty poparł Novak Djoković. - W Serbii jest traktowany niemal jak święty - mówi WP SportoweFakty dr hab. Tomasz Kwoka. Czy jego poparcie pomoże obalić autokratycznego przywódcę?

W tym artykule dowiesz się o:

Serbscy studenci od dwóch miesięcy protestują po katastrofie w Nowym Sadzie. Zarzucają państwu zaniedbania, które doprowadziły do śmierci 15 osób.

Słynny i bardzo poważany w Serbii Novak Djoković działania protestujących otwarcie poparł po tym, jak w dramatycznym wypadku ucierpiała jedna ze studentek. Chodzi o Sonję Ponjavić, w którą w połowie stycznia podczas protestu w Belgradzie celowo wjechał 37-letni kierowca Forda Fiesty. Dziewczyna, którą samochód wiózł kilkanaście metrów na dachu, ostatecznie upadła na asfalt. Nagranie jest przerażające i szybko obiegło media społecznościowe.

Wtedy coś pękło w Djokoviciu. Tenisista po meczu trzeciej rundy w Australian Open na kamerze narysował serduszko i napisał "Dla Sonji." Na konferencji ciepło wypowiedział się o protestujących.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień

- Wysyłam jej wsparcie, mam nadzieję, że wyzdrowieje tak szybko, jak to możliwe. Byłem zszokowany, gdy zobaczyłem filmik. Nie mogłem uwierzyć, że takie rzeczy się dzieją. Nie wiem, co musiało przeskoczyć w głowie tego człowieka, by zrobił tak straszną rzecz - mówił na konferencji prasowej.

Ojciec potrąconej studentki tak się o niej wypowiadał. - Nie mogłem uwierzyć, kiedy zobaczyłem wiadomość od niego. (...) Sprawił nam dumę i jesteśmy mu wdzięczni za wsparcie dla naszego dziecka. Wie, jak dużo taki gest dla nas znaczy. Będziemy mu wdzięczni do końca życia - przyznał Ratko Ponjavić w nova.rs. Sonja na szczęście przeżyła.

To jednak nie koniec. Kilka dni temu podczas koszykarskich derbów pomiędzy Partizanem i Crveną Zvezdą tenisista założył bluzę z napisem "Studenci to mistrzowie", czym znowu wywołał ogromną dyskusję.

Tragedia, która zmieni Serbię?

Żeby zrozumieć protesty, trzeba się cofnąć do 1 listopada 2024 r. To właśnie wtedy nad głównym wejściem dworca w Nowym Sadzie zawaliło się zadaszenie. Zginęło 15 osób.

Studenci twierdzą, że podczas remontu przeprowadzonego przez trzy lata przez chińskie firmy nie dopełniono formalności. Domagają się ukarania winnych zaniedbań. Protesty trwają już od niemal trzech miesięcy.

Metody mają różne. Popularne są 15-minutowe blokady dróg (dla uczczenia 15 ofiar). Okupowane są także budynki uniwersytetów. Odbywają się ponadto klasyczne manifestacje, chociażby przez pod siedzibą państwowych mediów. Na niektóre przychodzi ponad 100 tysięcy ludzi.

Niestety, spotykają je represje. Kilka dni temu serbskie media podały, że czwórka mężczyzn z kijami bejsbolowymi pobiła studentów w Nowym Sadzie. Napastnicy mieli wyjść z siedziby Serbskiej Partii Postępowej (SNS) rządzącej krajem od ponad 10 lat. Dlatego przypuszcza się, że dramat Sonji także nie był przypadkowy.

- Studenci domagają się ujawnienia wszystkich umów i dokumentów związanych z remontem dworca kolejowego. Może to pokazać system korupcyjny, który doprowadził do tego, że przebudową, której cena w czasie prac wzrosła kilkukrotnie, zajmowały się firmy bez odpowiednich specjalistów - wyjaśnia dr hab. Tomasz Kwoka, wykładowca Instytutu Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Zaznacza, że to nie jest jedyne żądanie manifestantów. Domagają się ukarania wszystkich osób, które napadały na studentów podczas ich pokojowych demonstracji. Chcą też uwolnienia wszystkich osób, które zatrzymano w związku z protestami oraz wycofania wobec nich aktów oskarżenia (ostatnio prezydent ich ułaskawił, choć tego nie chcieli). Poza tym żądają zwiększenia nakładów na szkolnictwo wyższe o 20 proc.

Niemal święty

Poparcie ze strony Djokovicia jest w Serbii bardzo istotne. To najsłynniejszy obywatel kraju, który cieszy się niezwykłą popularnością i szacunkiem. W Polsce ciężko znaleźć odpowiednik. Nawet "Małyszomanii" nie można do tego porównać.

- Novak jest niemal jak święty. To najpopularniejsza osoba publiczna. Ma status absolutnej legendy, masowo ogląda się wszystkie jego mecze. Gdy się o nim mówi, to nazywa się go "największym tenisistą wszech czasów" - opowiada dr Kwoka.

- Ważna dla legendy Novaka jest jego osobista historia. Podczas bombardowań Serbii w 1999 roku ćwiczył w fatalnych warunkach, a mimo to, dzięki determinacji i talentowi, doszedł na sam szczyt - dodaje.

Kibice nie kojarzą jednak Novaka z tym, żeby często zabierał głos w sprawach politycznych. Ostatni raz miało to miejsce kilka lat temu. - Przełomem była sytuacja, gdy trzy lata temu poparł protesty przeciwko planom budowy kopalni litu w zachodniej Serbii. Choć jego pierwszy, grudniowy post po wybuchu ostatnich protestów był niejednoznaczny, to już później dał jasno wyraz, że popiera protestujących - tłumaczy naukowiec.

Autorytarny dyktator z poparciem wielkich mocarstw

Prezydent Serbii Aleksandar Vucić od ponad dekady niemal jednoosobowo rządzi państwem. - Stworzył potężny układ polityczno-biznesowy. Do partii, której jest obecnie nieformalnym przywódcą, należy około 750 tysięcy ludzi, czyli ponad 10 procent populacji. To ugrupowanie ma władzę i kontroluje niemal wszystkie media, także te prywatne. Wiele uwag jest także do przebiegu kolejnych wyborów, w których za każdym razem od 2012 r. uzyskuje większość - mówi Kwoka.

Vucić świetnie lawiruje pomiędzy największymi mocarstwami. Unia Europejska obawia się destabilizacji Bałkanów, dlatego milczy w sprawie protestów. - Cieszy się poparciem zarówno Wschodu, jak i Zachodu. Unia Europejska nie reaguje adekwatnie na protesty, do tej pory nie udzieliła poparcia demonstrantom ani ich postulatom - tłumaczy.

To nie pierwsze protesty za rządów Vucicia, ale te mają wyjątkowy zasięg. - Nie organizują ich partie, a studenci, którzy są kapitalnie skoordynowani i zorganizowani. Podkreślają swoją niezależność od polityków. To protesty obywatelskie, oddolne, zdecentralizowane. Ludzie nie demonstrują tylko w największych miastach, ale także w miasteczkach i wsiach, które dotychczas były bastionem poparcia dla Vucicia i SNS-u - objaśnia naukowiec.

Czy protesty zmienią Serbię?

Na ile jednak Djoković może mieć wpływ na serbskie społeczeństwo? Wykładowca tłumaczy, że w sytuacji, gdy poza największymi miastami ludzie nie mają dostępu do wolnych mediów, takie publiczne głosy poparcia mają ogromne znaczenie.

- Głos Novaka jest ważny. Pozwala postulatom studentów dotrzeć do ludzi, którzy nie mają dostępu do niezależnych mediów, uświadamia społeczeństwo, zmusza niezaangażowanych do reakcji. Dla studentów to też ważne, że taka legenda ich popiera i to podnosi morale, które mają ogromną rolę przy tak długich i wyczerpujących protestach. Okupacja ponad 80 wydziałów trwa już przecież ponad dwa miesiące - mówi wykładowca.

Protestujący odnieśli już pewne sukcesy. Do dymisji podał się burmistrz Nowego Sadu, a także premier Milos Vucević. Nie ma jednak wątpliwości, że to Aleksandar Vucić tak naprawdę rządzi Serbią. I jak na razie nie zamierza ustępować.

- Te protesty już zmieniły Serbię. Przede wszystkim dały ludziom nadzieję na zmianę, są dla nich formą oczyszczenia. Studenci dotychczas byli uważani za biernych politycznie, mówiono o nich, że po skończeniu edukacji marzą tylko o wyjeździe za granicę. Okazało się jednak, że potrafią się zorganizować i działać, chcą zmienić kraj. Mają olbrzymią determinację i wolę walki o lepsze życie - opowiada nasz rozmówca.

- Wierzę, że te protesty przyniosą zmiany, krótko i długoterminowo. Ich skala jest naprawdę ogromna. Choć trwają ponad dwa miesiące ich siła wciąż rośnie. Być może one bezpośrednio nie zmienią systemu, ale na pewno dzięki nim ludzie zrozumieją, że instytucje powinny wykonywać swoją pracę, a Aleksandar Vucić nie jest wszechwładny i wszechmogący. Daje to Serbom wiarę, że państwo może działać inaczej, lepiej - podsumowuje Tomasz Kwoka.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (1)
avatar
steffen
1 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Novak na prezydenta!