Na początku zeszłego roku, wzorem największych rywali z rozgrywek, Danił Miedwiediew dołączył do swojego sztabu trenera-konsultanta. Wybór moskwianina padł na Gillesa Simona, byłego szóstego singlistę świata, dwukrotnego ćwierćfinalistę wielkoszlemowego i zwycięzcę Pucharu Davisa.
Początek współpracy był udany, bo Miedwiediew doszedł do finału Australian Open 2024. Potem jednak było coraz gorzej. W trakcie współpracy z Simonem tenisista z Moskwy nie zdobył żadnego tytułu, co poskutkowało zerwaniem kooperacji z Francuzem.
- Gilles i ja postanowiliśmy zakończyć współpracę - powiedział Miedwiediew, cytowany przez dziennik "L'Equipe". - Nie wszystko poszło tak, jak chcieliśmy. Nie zdobyliśmy żadnego tytułu. Ale nauczyłem się pewnych rzeczy i jestem pewien, że to pomoże mi w przyszłości - wyjaśnił.
Miedwiediew pozostanie więc z jednym trenerem, Gillesem Cervarą, który prowadzi go od początku kariery. - Ogień nadal we mnie płonie, ale jest inny niż w przeszłości. Muszę nadal go podtrzymywać - podkreślił.
W tym tygodniu Miedwiediew, były lider rankingu i mistrz US Open, wystąpi w turnieju ATP 500 w Rotterdamie, gdzie został rozstawiony z numerem drugim. W I rundzie trafił na Stana Wawrinkę.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień