Podczas Australian Open Iga Świątek znalazła się w centrum uwagi po meczu z Emmą Navarro. Amerykańska tenisistka miała pretensje do sędzi o to, że ta nie zauważyła podwójnego odbicia piłki o kort po stronie wiceliderki rankingu WTA.
Na portalu news.sportbox.ru. ukazał się artykuł, który podsumował to ćwierćfinałowe spotkanie. To, co rzuciło się w oczy, to skandaliczny tytuł. "Żadnego wstydu, żadnego sumienia. Polska oszustka wleczona do tytułu Australian Open" - czytamy.
Rosyjski dziennikarz, Cyryl Galcow, miał do Świątek pretensje o to, że ta nie przyznała się do tego, iż zagrała piłkę, choć ta dwa razy odbiła się po jej stronie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niebywała forma "Rosyjskiej Amazonki"
"Nic by ją nie kosztowało przyznanie się i wykazanie przywiązania do zasad fair play. Jednak w przypadku Świątek nie ma mowy o fair play" - dodano.
W artykule przypomniano także sprawę antydopingową z udziałem polskiej zawodniczki. Również przy tej okazji rosyjski dziennikarz wbił szpilę Świątek.
"Pod koniec 2024 roku wyszło na jaw, że Świątek została złapana za doping. Próbka pobrana w sierpniu dała wynik pozytywny i zawierała trimetazydynę. Naturalnie od razu znaleziono powód, dla którego Polka nie została surowo ukarana. Podobno lek dostał się do jej organizmu wraz z 'zanieczyszczonymi' innymi lekami" - napisano.