Podczas Australian Open doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Ukraińska tenisistka, Ludmiła Kiczenok, odmówiła uścisku dłoni Kristinie Mladenović po przegranym meczu w ćwierćfinale debla (6:7, 2:6). Zamiast tego zlekceważyła rywalkę i odeszła od siatki.
Kiczenok wyjaśniła, że decyzja była reakcją na groźby, jakie otrzymywała ze strony rywalki. Zawodniczka opublikowała w mediach społecznościowych (na Instagramie) oświadczenie, w którym odniosła się do zaistniałej sytuacji.
"Pojawiły się wobec mnie oskarżenia o niesportowe zachowanie. Chcę przedstawić swoją wersję. Podczas meczu otrzymałam bezpośrednią groźbę od rywalki po przypadkowym trafieniu jej piłką. Na moje liczne przeprosiny odpowiedziała: 'Uważaj następnym razem'. Nie uważam za stosowne okazywać szacunku poprzez uścisk dłoni osobom, które używają słownych gróźb" - czytamy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niebywała forma "Rosyjskiej Amazonki"
Ukrainka podkreśliła, że słowne groźby są sprzeczne z zasadami sportowego zachowania. "Tenis to gra, która promuje szacunek do przeciwników, oficjeli i integralności sportu. Groźby tworzą wrogą atmosferę, podważając ducha fair play i koleżeństwa" - dodała.
Kiczenok zwróciła uwagę na psychologiczne skutki takich gróźb. "Słowne groźby mogą mieć znaczący wpływ psychologiczny na zawodników. Tenis wymaga skupienia i koncentracji, a groźby mogą zakłócić zdolność gracza do najlepszej gry. To może wywołać strach, niepokój i stres, co wpływa na ogólną wydajność i przyjemność z gry" - zaznaczyła.
Zachowanie Mladenović, według Kiczenok, przyczynia się do negatywnej atmosfery w środowisku tenisowym. "Takie postępowanie może odstraszać nowych graczy od udziału i psuć reputację sportu" - podsumowała 32-latka.