W listopadzie całym światem sportu wstrząsnęły informacje o zawieszeniu Igi Świątek za doping. W organizmie wiceliderki rankingu WTA wykryto nieznaczne ilości trimetazydyny, która znalazła się w lekach nasennych. Polka dowiodła swojej niewinności, a jej dyskwalifikacja trwała miesiąc.
Sytuacja ta wywołała spore poruszenie w środowisku tenisowym, przede wszystkim oburzenie u niektórych zawodników. W mediach zamieszanie z Polką porównano do wpadki dopingowej, którą wcześniej w tym roku zaliczył Jannik Sinner.
Obie sprawy podsumował w programie Tennis Channel Live Jason Goodall. Były tenisista, który obecnie realizuje się w roli eksperta, wyraził jasną opinię na temat przekazania informacji o obu incydentach. - To, co mi się nie podobało, to brak przejrzystości w tych dwóch przypadkach - stwierdził wprost.
ZOBACZ WIDEO: Kibice zgotowali jej owacje na stojąco. Łzy szczęścia płynęły same
- O Sinnerze dowiedzieliśmy się dopiero przed startem US Open, a stało się to bardzo wcześnie w sezonie wiosennym. A w przypadku Igi po US Open powiedziano nam, że pracuje ze swoim trenerem nad różnymi aspektami gry. Tak nie było. To było po prostu rażące kłamstwo. Nie wiedzieliśmy, że jest tymczasowo zawieszona - dodał Goodall.
Świątek wróciła do gry po zawieszeniu początkiem listopada, kiedy wzięła udział w WTA Finals. W rywalizacji w Rijadzie dotarła do półfinału. Obecnie przygotowuje się do startu kolejnego sezonu, a jednym z etapów jest udział w turnieju pokazowym World Tennis League.
Poza tym do półfinału w Rijadzie chyba nie dotarła ?