Jannik Sinner był najlepszym tenisistą sezonu 2024. Włoch wygrał aż osiem turniejów, w tym wielkoszlemowe Australian Open i US Open, w barwach reprezentacji zdobył Puchar Davisa i zasłużenie zakończył rozgrywki na pierwszym miejscu w rankingu ATP.
- W tym roku bardzo rozwinąłem się fizycznie i psychicznie - powiedział w wywiadzie dla grudniowego wydania magazynu "Esquire Australia". - Sukcesy, które osiągnąłem, nie przyszły nagle. Są wynikiem ciężkiej pracy. Jestem synem szefa kuchni i wiem, że nie przygotujesz dobrego dania w kilka minut. Musisz się uczyć, rozumieć, kosztować i dopiero wtedy posiłek będzie smaczny.
Włoch ocenił, że największy postęp wykonał w aspekcie taktycznym, głównie dzięki pracy z trenerem Simone Vagnozzim. - Taktyka jest ważna, bo pozwala dostosować grę, kiedy ci nie idzie. Gdy Simone dołączył do naszego sztabu, przed meczem przekazywał mi siedem-osiem wskazówek. Mówił np.: "od czasu do czasu zagraj slajsem". Ale nie wiedziałem, jak to robić, więc wprowadziliśmy wiele zmian. Z Simone dużo rozmawiamy, ale nie narzuca mi swoich zasad. Wymaga ode mnie elastyczności i zachowania odpowiedniego dystansu.
Choć 23-latek z San Candido jest liderem rankingu, dostrzega w swoje grze wiele elementów do poprawy. - W finale US Open nie serwowałem dobrze. Mam w tym elemencie duże pole do poprawy. Ważne jest też, żeby grać w sposób urozmaicony. Czuć pewność, gdy atakujesz przy siatce czy grasz wolejem.
- Mój tenis to mieszanka solidności i agresywności - kontynuował. - Obrona jest dla mnie trudniejsza, dlatego właściwie staram się nie grać w defensywie. Chcę być wszechstronny, ale nie wiem, jak dobrze grać wolejem. W tenisie uczysz się na podstawie twojej relacji z przeciwnikiem. Jeśli znajdziesz odpowiedź, jak dostać się do głowy rywala, sytuacja na korcie się zmienia.
Sinner nie chciał ocenić mijającego roku jako "idealnego". W jego opinii "nie spędził wystarczającego czasu z ludźmi, których kocha", a rysą na jego wizerunku był pozytywny wynik testu antydopingowego.
- To był trudny czas - wspominał. - Nie mogłem z nikim o tym porozmawiać, wyrzucić z siebie emocji albo poprosić o pomoc. Każdy, kto mnie zna, widział, że coś ze mną było nie tak. Miałem bezsenne noce, bo nawet jeśli jesteś pewien swojej niewinności, takie sprawy są złożone. Podczas Wimbledonu czułem skrępowany. Nawet potem bałem się, co będą myśleć ludzie. Ale wtedy też zdałem sobie sprawę, kim są moi prawdziwi przyjaciele - podkreślił.
Jest potwierdzenie. Novak Djoković powróci tam po 16 latach
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zlatan wciąż to ma. "Wybryk natury"