To było zaskoczenie. Gdy Hubert Hurkacz ogłosił, że z powodu kontuzji kolana zrezygnował z gry w Letnich Igrzyskach Olimpijskich Paryż 2024, jego zastępcą został notowany wówczas na 275. pozycji w rankingu ATP Hady Habib. Libańczyk w swoim olimpijskim debiucie trafił na Carlosa Alcaraza, a Hiszpan, późniejszy srebrny medalista, oddał mu zaledwie cztery gemy.
Habib nie odegrał więc większej roli podczas paryskiego turnieju, ale sam występ na kortach Rolanda Garrosa był dla niego wielkim wydarzeniem. Potem 26-latek powrócił do rywalizacji na poziomie challengerów, starając się poprawić swoją sytuację w światowym zestawieniu.
W ubiegłym tygodniu Habib osiągnął życiowy sukces. Bez straty seta dotarł do finału zawodów ATP Challenger Tour w Temuco. Jego niedzielnym rywalem o tytuł w imprezie rozgrywanej na chilijskich kortach twardych był Camilo Ugo Carabelli. Po trzysetowej batalii Libańczyk pokonał Argentyńczyka 6:4, 6:7(3), 7:6(2).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za figura! Piękna dziennikarka poleciała na wakacje
Radość Habiba po piłce meczowej była ogromna (zobacz wideo poniżej). Niemal natychmiast padł na kort, a na jego twarzy pojawiły się łzy szczęścia. Potem płakał jeszcze siedząc na ławeczce, gdy oczekiwał na ceremonię dekoracji.
To wielki sukces, ponieważ Habib został pierwszym w historii reprezentantem Libanu, który wywalczył tytuł w zawodach rangi ATP Challenger Tour. Dzięki temu zanotował również ogromny awans w rankingu ATP.
W poniedziałek Habib przesunął się aż o 104 lokaty. Dzięki temu osiągnął najwyższą w karierze 216. pozycję w światowym zestawieniu. To miejsce powinno mu wystarczyć do tego, aby móc zagrać w eliminacjach do wielkoszlemowego Australian Open 2025.