Reprezentacja Holandii była rewelacją turnieju w Maladze. Po wyeliminowaniu Hiszpanii (2:1) i Niemiec (2:0) pierwszy raz w swojej historii dotarła do finału Pucharu Davisa. W meczu o tytuł przegrała jednak z Włochami (0:2).
Paul Haarhuis, kapitan Holendrów, nie ukrywał emocji po niedzielnej porażce. - Wierzyliśmy, że możemy wygrać. To, co osiągnęliśmy, jest historyczne, ale to było w piątek. Dziś jest to porażka. A ja od zawsze nienawidzę drugiego miejsca - wypalił, cytowany przez nos.nl.
- Oczywiście, jeśli spojrzeć na cały tydzień, był on dla nas fantastyczny. Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że zagramy w finale Pucharu Davisa, odpowiedziałbym: "Wow". Jutro będę dumny z naszego sukcesu. Ale teraz czuję się jak gów** - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji
Po porażce Botika van de Zandschulpa z Matteo Berrettinim w pierwszej grze nadzieje Holendrów mógł przedłużyć Tallon Griekspoor, lecz 28-latek z Haarlemu przegrał 6:7(2), 2:6 z Jannikiem Sinnerem.
- Dałem z siebie wszystko. W pierwszym secie popełniłem cztery niewymuszone błędy, ale i tak przegrałem tę partię - mówił Griekspoor. - Nie bez powodu on jest numerem jeden na świecie. Niezwykle trudno go pokonać.
Z uznaniem o Sinnerze wypowiedział się również Haarhuis. - Powiedziałem mu, że mam dla niego holenderski paszport - zażartował. - On już mówi po niemiecku, więc nauka niderlandzkiego prawdopodobnie będzie dla niego bułką z masłem.
Mimo porażki w finale, Griekspoor podkreślił, że będzie to dla niego pamiętny tydzień. - Jestem dumny z zespołu i z siebie, bo ostatni czas nie był dla mnie łatwy. To tydzień, którego szybko nie zapomnę.