"Było to czuć". Ekspert wskazał ważną rzecz po meczu Świątek

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek

Iga Świątek odwróciła losy meczu z Barborą Krejcikovą w WTA Finals, choć przegrywała już 4:6, 0:3. - Czas na korcie działa na korzyść Polki - powiedział komentator Eurosportu Marek Furjan w rozmowie z WP SportoweFakty.

Nie było to wymarzone otwarcie WTA Finals dla Igi Świątek. Ci, którzy zwątpili w Polkę w połowie drugiego seta, mogą się bić w pierś, choć z drugiej strony niewiele wskazywało na to, że nadejdzie przełom i wiceliderka rankingu wróci do meczu.

- Jeżeli przegrywa się w słabym stylu pierwszego seta, a w drugim już ma się stratę podwójnego przełamania, to zawsze odwrócenie takiego meczu można uznać za zaskoczenie. Iga jednak nie po raz pierwszy wróciła z bardzo trudnego stanu. Sama po meczu określiła to mianem bagna, z którego udało jej się wydostać - powiedział Marek Furjan.

W końcu jednak nie tylko Polka zaczęła prezentować się lepiej, ale i Barbora Krejcikova nieco pomogła. - Trudno było Idze grać w jakimkolwiek rytmie, do tego stanu 4:6, 0:3 popełniała dużo więcej błędów niż zwykle. Męczyła się na korcie przez kilkadziesiąt minut, natomiast jest wojowniczką i walczyła do końca. Okoliczności złożyły się do tego, żeby ten mecz odwrócić, ale Krejcikova jej trochę pomogła. Do pewnego momentu naprawdę dobrze serwowała, a w ostatnich gemach drugiego seta popełniła cztery podwójne błędy serwisowe, troszkę wciągnęła Igę do meczu, dała jej nadzieję. Tak doświadczona tenisistka jak Iga po prostu tę sytuację wykorzystała - dodał współautor podcastu "Break Point".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent

Świątek ostatni mecz o punkty zagrała na początku września, a Krejcikova w połowie października nabawiła się kontuzji i odbyła tylko kilka treningów przed WTA Finals. - Czuć było, że to tenisistki wracające do gry po przerwie. Krejcikova była solidna, ale choć prowadziła wysoko, to nie czuć było, że ona rozgrywa wybitny mecz. Iga weszła w spotkanie słabiej niż powinna, ale czas grał na jej korzyść - dodał Furjan.

Ostatecznie Polka wygrała 4:6, 7:5, 6:2, dzięki czemu zaliczyła pierwsze, ważne zwycięstwo w Arabii Saudyjskiej. Teraz przed nią spotkania z Coco Gauff i Jessicą Pegulą. - Dwa kolejne mecze będą inne, bo Iga ma już oficjalne sety rozegrane w nowym turnieju, otoczeniu, z nowym trenerem i na nowym korcie. Spodziewam się innych spotkań, ale i trudniejszych rywalek. Nie zmieniam zdania, że kluczowe było wylosowanie z czwartego koszyka Krejcikovej. Qinwen Zheng, nawet grająca tak, jak z Sabalenką, mogłaby takiej szansy na odwrócenie meczu Idze nie dać. Spodziewam się trudnych przepraw z Amerykankami, ale wygrana z Czeszką jest istotna tenisowo i mentalnie - podkreślił nasz rozmówca.

- Trzeba dodać, że czuć było, że czas na korcie działa na korzyść Igi. Rosła jej pewność siebie, wraz z poprawą wyniku. Popełniała mniej błędów w drugiej fazie meczu niż na początku, kiedy nie dawała sama sobie szansy na to, żeby skutecznie rywalizować z Krejcikovą. Zagrała trzy sety i to istotne przed kolejnymi meczami - zakończył Furjan.

We wtorek Świątek zagra z Gauff nie przed godz. 16:00, natomiast dwa dni później na zakończenie fazy grupowej jej przeciwniczką w Rijadzie będzie Pegula, która wyeliminowała Polkę w ćwierćfinale US Open.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty