"Lubiłam pierogi i barszczyk". Polski akcent w WTA Finals. I nie chodzi o Igę Świątek

PAP/EPA / Na zdjęciu: Jasmine Paolini
PAP/EPA / Na zdjęciu: Jasmine Paolini

Jej matka pochodzi z Łodzi, babcia dalej tam mieszka, a sama mówi po polsku. To powiązania z naszym krajem Jasmine Paolini. Włoszki, która po kapitalnym sezonie zadebiutuje w turnieju WTA Finals.

W tym artykule dowiesz się o:

Do 2024 roku Jasmine Paolini tylko raz w swojej karierze przebrnęła 2. rundę Wielkiego Szlema, kończąc Australian Open 2021 na trzecim meczu. W tym sezonie w Melbourne zameldowała się w 4. fazie, ale prawdziwy wystrzał formy miał miejsce w Dubaju, gdzie zdobyła tytuł rangi WTA 1000.

Dalej było równie znakomicie - między innymi finał Rolanda Garrosa (przegrany z Igą Świątek) oraz Wimbledonu (tym razem lepsza okazała się Barbora Krejcikova), a także większa liczba wygranych niż porażek. To wszystko złożyło się na czwartą pozycję w rankingu WTA Race i przepustkę do finałowych zmagań w Rijadzie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ależ to zrobili. Stracili gola, a po 10 sekundach był już remis

Włoszka z polskimi i afrykańskimi korzeniami

Paolini o sobie mówi, że czuje się w stu procentach Włoszką. Jej drzewo genealogiczne sięga jednak w różne strony świata. Jej babcia, Barbara, mieszkanka Łodzi, wzięła ślub z pochodzącym z Ghany Salomonem Gardinerem, który żyje w Danii.

Matka Jasmine - Jacqueline Gardiner - urodziła się w Polsce, natomiast 30 lat temu, razem z kuzynką, wyjechała w poszukiwaniu pracy do Włoch. Tam poznała miłość swojego życia i osiedliła się z nią w Toskanii. Chodzi o Ugo Paoliniego, który był wielkim fanem tenisa, ale kariery nie zrobił

Wizyty w Polsce, pierogi i barszczyk

W latach dziecięcych Jasmine zdarzało się przebywać w Polsce. O jej wspomnienia z tym związane przy okazji Rolanda Garrosa pytał Eurosport. - Mam ich dużo, ale są one normalne. Nie jest to nic wyjątkowego. Pamiętam, że gdy przyjeżdżałam do Polski, to moja babcia gotowała mi to, co lubiłam. We Włoszech jedliśmy pasta, pasta, pasta, a w Polsce coś innego - mówiła.

- Lubiłam pierogi i barszczyk. We Włoszech tego nie ma. Jak tam jestem, to próbuję to, co babcia gotuje dla mnie i przypomina mi się, jak byłam mała. (...) Lubiłam też sernik, który był bardzo dobry - opowiadała z kolei Żelisławowi Żyżyńskiemu z Canal+ Sport.

Oba te wywiady przeprowadzane były w języku polskim. Jak zatem widać, mimo tego że Paolini mieszka na co dzień we Włoszech, całkiem nieźle radzi sobie również z polszczyzną, która łatwa nie jest.

Pierwszy raz natomiast Jasmine zaskoczyła wszystkich podczas turnieju WTA w Warszawie przed dwoma laty. Podczas konferencji prasowej na jedno z pytań odpowiedziała bowiem po polsku, wtedy opowiedziała o losach swojej rodziny.

Ostatni akord 2024

Dobiegający końca sezon dla Paolini jest przełomowy. Oprócz wspomnianych na początku rezultatów, dołożyła do tego chociażby olimpijskie złoto w deblu z Sarą Errani. A to wszystko w wieku 28 lat. Kobietom wieku się nie wypomina, ale imponujący jest fakt, że Jasmine po takim czasie zadomowiła się w ścisłej czołówce, nie odnosząc nigdy wcześniej tak spektakularnych wyników.

Pięknym zwieńczeniem dla Włoszki będzie udział w zawodach WTA Finals, które w tym roku organizuje Rijad. W Arabii Saudyjskiej czwarta w rankingu Paolini trafiła do Grupy A (fioletowej). Wraz z nią znalazły się tam liderka światowych list Aryna Sabalenka, Jelena Rybakina (5) i Qinwen Zheng (7).

Pierwsze spotkanie Jasmine rozegra już w sobotę. Jej rywalką będzie Kazaszka, a pojedynek został zaplanowany na godzinę 17:30. Transmisja telewizyjna odbędzie się na antenie Canal+, a relację tekstową śledzić będzie można na WP SportoweFakty.

Julian Cieślak, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (9)
avatar
Andrzej B
2.11.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wywleczemy polskie korzenie każdemu. 
avatar
zbigniew głowala
2.11.2024
Zgłoś do moderacji
15
6
Odpowiedz
niesamowicie sympatyczna, miła kobieta 
avatar
zbychu59
2.11.2024
Zgłoś do moderacji
6
2
Odpowiedz
Co to ma do rzeczy? Po raz nie wiadomo który pismaczenie o pierogach i barszczyku. Katastrofa tzw dziennikarstwa i taki miękki backup, gdyby Iga przerżnęła turniej.... ŻAŁOSNE. 
avatar
jurasg
2.11.2024
Zgłoś do moderacji
11
1
Odpowiedz
Przy okazji każdego turnieju i każdego meczu, bez opisu korzeni nie można sie obejść. Darujcie już sobie pisanie tego samego w kółko. 
avatar
Shining
2.11.2024
Zgłoś do moderacji
5
5
Odpowiedz
Jest coś takiego jak ''ravioli'' we Włoszech od zawsze z najprzeróżniejszymi nadzieniami i sosami (odpowiednik polskich pierogów), tak że nie opowiadajcie bzdur pismaki.