Jannik Sinner rozgrywa znakomity sezon. Włoski tenisista wygrał w tym sezonie siedem tytułów, w tym wielkoszlemowe Australian Open i US Open. 23-letni lider rankingu ATP obecnie notuje serię dziewięciu zwycięstw z rzędu. Rozpoczął ją w Szanghaju, a kontynuował w wygranym turnieju pokazowym w Arabii Saudyjskiej.
Za triumf w Six Kings Slam otrzymał nagrodę w wysokości 6 milionów dolarów. W rozmowie z Eurosportem przed turniejem ATP 1000 w Paryżu Sinner powiedział, że nie to jest jego celem.
- Nie gram dla pieniędzy. Oczywiście, to miła nagroda, ale dla mnie ważniejsze było to, że mogłem zmierzyć się z sześcioma najlepszymi graczami na świecie. Dzięki temu mogę się z nimi porównać - skwitował. - Myślę, że znacznie ważniejsze jest zdrowie, otaczanie się wspaniałymi ludźmi i rodziną. A pieniądze to tylko dodatek - dodał 23-latek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym
W drodze po tytuł Włoch pokonał Daniła Miedwiediewa i Novaka Djokovicia, a w finale wygrał z Carlosem Alcarazem. - To był dla mnie także pierwszy raz w Riyadh i było miło. Po powrocie pomyślałem sobie: "OK, zagrałem mecze we właściwy sposób i to, mam nadzieję, pomoże mi rozwinąć w przyszłości moją grę" - dodał tenisista.
Sinner ma w tym roku imponujący bilans 65 zwycięstw i tylko 6 porażek, w drodze na szczyt rankingu ATP. Zdobył dwa tytuły wielkoszlemowe, trzy trofea rangi Masters 1000 oraz dwa na poziomie ATP 500, zarabiając ponad 12 milionów dolarów w nagrodach.
Mimo sukcesów, jego przyszłość jest niepewna z powodu apelacji Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS). Sinner dwukrotnie uzyskał pozytywny wynik na obecność clostebolu w organizmie podczas Indian Wells, ale skutecznie odwołał się, zanim szczegóły zostały ujawnione w sierpniu po jego triumfie w Cincinnati.