Jannik Sinner od czerwca jest liderem rankingu ATP. Włoch wdrapał się na sam szczyt światowego tenisa dzięki solidnym występom w tym sezonie, między innymi pierwszemu wielkoszlemowemu triumfowi w Australii. W ostatnim czasie 23-latek jest jednak na ustach całego środowiska nie ze względu na swoje osiągnięcia.
Początkiem tygodnia media obiegły bowiem informacje o tym, że podczas marcowego turnieju w Indian Wells, gdzie Sinner dotarł do półfinału, w jego organizmie wykryto niedozwoloną substancję o nazwie clostebol. Zawodnik szybko złożył wyjaśnienia, z których wynikało, że to wynik błędu jego fizjoterapeuty.
Giacomo Naldi miał użyć na skaleczenie sprayu zawierającego tę substancję, przez co dostała się ona do organizmu zawodnika. Środek ten należał do trenera fitness Włocha, czyli Umberto Ferrary. Wyjaśnienia 23-latka potwierdziło przeprowadzone później dochodzenie. Tym samym światowy numer 1 nie został zawieszony, jednak pożegnał się ze wspomnianymi osobami ze sztabu. Dodatkowo, choć wynik pochodził z marca, Sinner w dalszym ciągu był dopuszczony do gry, a całą sprawę chciano zatuszować.
ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski jak za dawnych lat. "Jako rezerwowy emeryt dałem radę"
To spotkało się z falą negatywnych komentarzy. Konkretną opinię na ten temat wyraził między innymi Kamil Majchrzak, który niedawno wrócił do rywalizacji po zawieszeniu. "Jestem zdruzgotany i zszokowany. Ale tak jak wspomniałem, może nie mam racji. Poza tym kogo obchodzi co ja myślę, chłopak spoza czołówki" - stwierdził wprost nasz tenisista. 28-latek musiał walczyć o oczyszczenie z zarzutów i odzyskanie dobrego imienia przez długi czas.
Do trwającej w dalszym ciągu dyskusji postanowił dołączyć się Novak Djoković. 24-krotny mistrz wielkoszlemowy wyraził zdecydowaną opinię na ten temat. - Jeśli chodzi o przypadek Jannika, tego rodzaju sytuacje są głównym powodem, dla którego założyliśmy PTPA (Stowarzyszenie Zawodowych Tenisistów, red.), które zawsze opowiada się za uczciwymi, jasnymi protokołami dla jednolitego podejścia do tego rodzaju przypadków - stwierdził podczas konferencji prasowej.
Wspomniane stowarzyszenie powstało z inicjatywy Djokovicia i Kanadyjczyka Vaska Pospisila. Jego celem jest dopilnowanie, aby w takich sytuacjach działać według jednego schematu. Ma to na celu uniknięcie przypadków, że wyżej notowani zawodnicy będą traktowani bardziej pobłażliwie, co zarzuca się w sprawie Sinnera. Gdy Włoch cały czas pozostawał w grze, inni (jak Majchrzak) od razu byli zawieszani).
- Rozumiem, że frustracja zawodników wynika z braku konsekwencji. Jak zrozumiałem, jego sprawa została zakończona w momencie, gdy została ogłoszona. Nie dziwię się, że jest wielu zawodników, którzy zastanawiają się, czy są traktowani tak samo - skwitował Djoković.
Do sprawy odniósł się również inny zawodnik ze światowej czołówki Carlos Alcaraz. - Nie będę kłamać, to jest bardziej skomplikowane. Ale oczywiście co mogę powiedzieć? - stwierdził. Po chwili dodał, że ciężko mu będzie wyrazić swój punkt widzenia w języku angielskim, co można uznać za chęć ucieczki od tematu.
- Cóż, wierzę w czysty sport. Nie wiem zbyt wiele o tej sytuacji. Jestem prawie pewien, że jest wiele rzeczy, o których nie wiemy. Ale jeśli pozwolili Jannikowi dalej grać, to musieli być pewni, że jest niewinny. Więc to wszystko, co wiem i tylko o tym mogę mówić - skwitował Hiszpan.
Zobacz także:
Do trzech razy sztuka. Cenny rewanż i pierwszy tytuł Czeszki
Popisowy występ Włocha w finale. Stracił trzy gemy