Trzysetowy bój tym razem bez szczęśliwego zakończenia

Getty Images / Minas Panagiotakis / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
Getty Images / Minas Panagiotakis / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz

Hubert Hurkacz nie zdołał awansować do półfinału turnieju ATP 1000 w Montrealu. Polak w ćwierćfinale stoczył kolejną trzysetową batalię podczas tych zmagań, ale tym razem musiał uznać wyższość Australijczyka Alexeia Popyrina.

Ostatnie tygodnie były dla Huberta Hurkacza bardzo wymagające. Koszmarna kontuzja na Wimbledonie, przez którą musiał zrezygnować z gry na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Zabieg i niespodziewanie szybki powrót do rywalizacji. Istny rollercoaster, który teraz dojechał na prestiżowy turniej ATP 1000 w Montrealu.

Rozstawiony z "czwórką" Polak w pierwszej rundzie miał "wolny los". W swoim meczu otwarcia trafił na Thanasiego Kokkinakisa, którego pokonał po trzysetowej walce zwieńczonej tie-breakiem. Na pełnym dystansie 27-latek rozstrzygnął też spotkanie trzeciej rundy, w którym odprawił Francuza Arthura Rinderknecha. W ćwierćfinale nasz tenisista trafił na kolejnego z australijskich zawodników, a konkretnie Alexeia Popyrina.

Walkę o półfinał rozpoczął emocjonujący gem przy podaniu Hurkacza. Nasz tenisista miał piłkę na obronienie serwisu, ale Australijczyk mu to uniemożliwił, by finalnie wypracować czwartego break pointa. Po chwili nie miał problemów z utrzymaniem podania i był bliski kolejnego przełamania, które dałoby mu prowadzenie 3:0.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Wskazał nazwisko polskiego siatkarza. "Filar i opoka"

Nasz tenisista obronił jednak dra break pointy, a po chwili odrobił stratę i doprowadził do remisu. Trzy kolejne gemy padły łupem serwujących, a w ósmej odsłonie pod ścianą ponownie znalazł się Popyrin. Hurkacz nie dopuścił go do gry i zanotowała drugie przełamanie. Utrzymany później serwis pozwolił mu wygrać tę partię 6:3 i objąć prowadzenie w meczu.

Druga partia ponownie mogła się rozpocząć od prowadzenia 2:0. Po utrzymanym podaniu miał bowiem break pointa przy serwisie naszego zawodnika. Polak nie dał się przełamać, a dodatkowo po chwili sam wykorzystał swoją szansę. Po kolejnym pewnie obronionym podaniu 27-latek wyszedł na 3:1.

Jego radość z prowadzenia nie trwała jednak długo. Popyrin popisał się bowiem 3-gemową serią, odrobił stratę i objął prowadzenie. Kolejne odsłony padały łupem prowadzących i choć w jedenastym gemie Hurkacz miał dwa break pointy, nie wykorzystał ich.

Tym samym o losach zwycięstwa w tym secie zadecydował tie-break. Również tam nie zabrakło walki. Pierwszy przewagę wypracował Australijczyk, który odskoczył na 5:3. Choć Hurkacz doprowadził do wyrównania, Popyrin wygrał dwie ostatnie akcje, a w rezultacie całego seta.

Wyrównana gra trwała w trzecim secie. Obaj panowie utrzymywali swoje podania, choć nieoczekiwanie większe problemy miał z tym rozstawiony z "czwórką" Polak. Dość stwierdzić, że w każdym gemie musiał bronić break pointów. Sam miał jedną szansę na przełamanie, której też nie wykorzystał.

Naprzemienne bronienie serwisów, mimo kolejnych break pointów, mogło zwiastować drugiego tie-breaka. Finalnie do niego nie doszło. Wszystko za sprawą przełamania na korzyść Australijczyka, który wykorzystał dziesiątą szansę na przełamanie i w jedenastym gemie dopiął swego, wychodząc na 6:5. Po chwili zwieńczył dzieło obronionym serwisem, który dał mu awans do półfinału

O miejsce w finale zmagań w Montrealu Popyrin powalczy z Sebastianem Kordą. Amerykanin w ćwierćfinale sprawił niespodziankę i po trzysetowej walce wyeliminował rozstawionego z "dwójką" Niemca Alexandra Zvereva.

National Bank Open, Montreal (Kanada)
ATP Masters 1000, kort twardy, pula nagród 6,795,5 mln dolarów
sobota, 10 sierpnia

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Alexei Popyrin (Australia) - Hubert Hurkacz (Polska, 4) 3:6, 7:6(5), 7:5

Czytaj także:
Magdalena Fręch ma za sobą pierwszy mecz w Cincinnati. Trwał on 54 minuty
Od 0:6 do tytułu. Życiowy sukces Hiszpanki w Bytomiu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty