Rosjanka przegrała z własnymi demonami. Fręch odrobiła stratę i gra dalej!

Materiały prasowe / Lotos PZT Polish Tour / Na zdjęciu: Magdalena Fręch
Materiały prasowe / Lotos PZT Polish Tour / Na zdjęciu: Magdalena Fręch

To było długie popołudnie w Toronto. Magdalena Fręch wróciła do występów w cyklu WTA i w przedłużającym się przez deszczową aurę meczu odrobiła straty i wygrała z Anastazją Potapową 4:6, 6:3, 6:0.

Po nieudanych igrzyskach olimpijskich Magdalena Fręch we wtorkowe popołudnie wróciła do występów w cyklu WTA. Przed turniejem w Paryżu Polka wystąpiła w finale imprezy w Pradze, a w tym tygodniu rozpoczęła rywalizację w zawodach rangi WTA 1000 w Toronto.

Rywalką naszej tenisistki była 44. rakieta świata, jedna z najbardziej kontrowersyjnych tenisistek świata - Anastazja Potapowa. Rosjanka dotychczas w zawodowej karierze wygrała dwa turnieje głównego cyklu - w 2022 roku w Stambule oraz w 2023 r. w austriackim Linz. Co ciekawe, ostatni swój mecz o stawkę Potapowa zagrała przeciwko Idze Świątek, z którą przegrała 0:6, 0:6 w 40 minut na kortach Rolanda Garrosa.

Do tej pory Fręch i Potapowa nie grały przeciwko sobie, a wtorkowa rywalizacja miała być ich premierową. Minimalną faworytką była Rosjanka, która w rankingu WTA wyprzedza Polkę o sześć pozycji.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Przyznali, co zrobiło na nich największe wrażenie w meczu ze Słowenią

Już chwilę przed godz. 17:00 stało się jasne, że mecz będzie opóźniony. Zresztą już w poniedziałek na kanadyjskich kortach nie oglądaliśmy zbyt wiele tenisa - pogoda była beznadziejna. O 17:44 zawodniczki pojawiły się na korcie i ostatecznie chwilę później rozpoczęły grę.

Ostatecznie o godzinie 17:44 zawodniczki pojawiły się na korcie, a samo spotkanie zaczęły kilka minut później od podania Polki. Niestety, pierwszego gema wygrała Potapowa, przełamując łodziankę po tym, jak ta wpakowała forhend w siatkę.

Drugi gem także przebiegł pod dyktando Rosjanki - Fręch trzykrotnie wyrzuciła forhend na aut i w zasadzie za darmo podarowała zwycięstwo Potapowej. W trzecim jej błędy na returnie wykorzystała Polka, trafiając z bekhendu i utrzymując podanie.

Dalsza część pierwszej odsłony to rywalizacja na to, kto popełni więcej błędów. Długo dochodziło do równowagi, aż w końcu Fręch po podwójnym błędzie serwisowym Potapowej zdobyła trzeci w gemie break point, a następnie po kapitalnym returnie przełamała Rosjankę.

Kiedy wydawało się, że Polka złapała rytm, zepsuła returny w szóstym gemie, mając trzy piłki na przełamanie. Potapowa wykorzystała błędy i wygrała gema. Ostatecznie weszła na wyższe obroty i chwilę później skorzystała na kolejnych pomyłkach rywalki.

Rosjanka jednak zawiodła przy swoim podaniu i je straciła. Tenisistka z Saratowa weszła w moment kryzysowy, co świetnie wykorzystała Fręch, prezentując pod koniec dziewiątego gema genialną akcję przy siatce. Chwilę później Potapowa przestrzeliła bekhend rywalka miała powody do zadowolenia.

Rosjanka i tak była bliżej wygrania pierwszej partii, prowadząc 5:4. Dobremu momentowi Fręch na przekór jednak przyszła... pogoda. W Toronto znów zaczęło padać, a tenisistki opuściły kort.

Po długim oczekiwaniu tenisistki po godz. 20:00 mogły powrócić na kort. Po wznowieniu gry Potapowa zakończyła premierową odsłonę triumfem 6:4.

II partię Fręch rozpoczęła od koncertu asów. W trzecim gemie broniła break pointów i ostatecznie skapitulowała, dzięki czemu jej rywalka wyszła na 2:1. Rosjanka nie potrafiła jednak wykorzystać serwisu po swojej stronie.

Doszło do przełamania powrotnego po skutecznym returnie (2:2). Mecz dalej układał się pod dyktando Fręch, a Potapowa raz po raz się myliła. Główną siłą naszej tenisistki zdecydowanie były asy serwisowe, które dały jej prowadzenie w drugiej odsłonie.

Błąd za błędem popełniała Potapowa i oddawała Polce kolejne punkty. Po którymś z rzędu nieudanym zagraniu Rosjanka cisnęła rakietą o kort, co jasno wskazywało na przewagę Fręch również w kontekście mentalnym.

Tak się przynajmniej wydawało, bo trzy kolejne break pointy Polka nie wykorzystała. Dopiero piąta szansa na przełamanie przyniosła oczekiwany rezultat i prowadzenie 4:2. Następnie wygrała czwartego gema z rzędu.

Polka w kolejnym gemie doprowadziła do równowagi. Podwójny błąd serwisowy Potapowej sprawił, że Fręch miała pierwszą piłkę setową, ale Rosjanka wyszła z opresji i to samo udało jej się przy drugim setbolu, po czym utrzymała podanie. W końcu jednak Fręch przy swoim podaniu postawiła kropkę nad "i".

Fręch premierowego gema trzeciego seta rozstrzygnęła na swoją korzyść za sprawą znakomitych returnów, po których doszło do przełamania. Rywalka wyglądała na zmęczoną, niektóre jej pomyłki wyglądały niczym szkolne błędy. Polka to wykorzystała i wyszła na 2:0.

Fręch wykorzystała bezlitośnie kolejne złe zagrania rywalki i zakończyła trzeciego gema pewnym forhendem. Nawet prowadząc 40:0, Potapowa nie potrafiła zwyciężyć, a jej wyraz twarzy mówił wyraźnie, że ma już dość tego spotkania. Seria błędów Rosjanki trwała, a Polka przybliżała się do triumfu.

W ostatnim gemie doszło do koncertu błędów Rosjanki, które zakończyły spotkanie. Fręch zwyciężyła 4:6, 6:3, 6:0 i awansowała do drugiej rundy. Teraz zmierzy się z kwalifikantką Harriet Dart lub rozstawioną z 14. Dianą Sznaider.

WTA 1000 Toronto:

I runda:

Magdalena Fręch (Polska) - Anastazja Potapowa 4:6, 6:3, 6:0

Źródło artykułu: WP SportoweFakty